Na ogłoszeniu wyroku apelacyjnego nie stawił się oskarżony - Krzysztof T., skazany już w październiku na 9 lat więzienia za spowodowanie wypadku, w którym zginęło dwóch rowerzystów.
Do tragedii doszło w styczniu 2010 w Brąchnowie pod Toruniem. Krzysztof T. uderzył wtedy samochodem w trzech rowerzystów, którzy wracali z pracy. Nie zatrzymał się, by pomóc potrąconym. Dwóch rowerzystów zmarło w szpitalu.
Od wyroku sądu pierwszej instancji odwołały się obie strony - prokuratura żądała surowszej kary: 12 lat więzienia. Obrona chciała złagodzenia wyroku lub ponownego procesu. Ale sąd drugiej instancji nie przychylił się do żadnego z tych wniosków.
Sędzia Rafał Sadowski uzasadniając swój wyrok stanowczo uciął m.in. dywagacje na temat padającego śniegu, o którym wspominał policjant sporządzający protokół po wypadku. - Na to, że śnieg nie padał, wskazują fotografie zrobione po zdarzeniu - mówił sędzia. - To samo zeznał m.in. kierowca, który w czasie wypadku nadjeżdżał przeciwnym pasem.
Nie przekonały również sędziego tłumaczenia obrońcy, że konieczny jest jeszcze jeden eksperyment procesowy - bo na miejscu wypadku znaleziono worki z wiórami z tartaku, które mogły utrudnić zauważenie rowerzystów.
Krzysztof T. śmiertelnie potrącił dwóch rowerzystów. Dziś usłyszał wyrok
Sąd uznał, że rowerzyści mieli na sobie kamizelki odblaskowe i lampy - byli dobrze widoczni, bo kierowca, który nadjeżdżał z przeciwka, widział ich z odległości 70 metrów.
- Oskarżony też powinien dostrzec ich z odległości co najmniej 40 metrów - wyjaśniał sędzia. - To wystarczyłoby, żeby do wypadku nie doszło. Ale on ich nie widział nawet z odległości pięciu metrów. Dopiero, gdy usłyszał huk, zauważył, że coś się stało. Nie wiemy, dlaczego był tak rozkojarzony - nie wykonano badań; można się tylko domyślać.
Krzysztof T. był wcześniej trzy razy karany za jazdę po pijanemu. Wyrok jest prawomocny.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje