- Po pierwszym zostałem przywrócony do pracy - wspomina Marcin Mazurkiewicz, jeden ze zwolnionych kierowców. Kolejne otrzymał po trzech miesiącach pracy.
Niedzielne wypowiedzenie
Tym razem przyczyną zwolnienia były zmieniające się przepisy dotyczące kierowców pogotowia. Zgodnie z nową ustawą powinni oni być także ratownikami medycznymi.
- Podczas jednej z rozmów dyrektor szpitala stwierdził, że zaskoczyliśmy go takim problemem, jak niepełne wykształcenie - wspomina mężczyzna i dodaje: - Chociaż przedstawiliśmy nasze stanowisko, to nigdy nie uzyskaliśmy żadnej konkretnej odpowiedzi.
Dwóch zwolnionych kierowców wypowiedzenia otrzymało w niedzielę, 31 stycznia.
- Wręczyła nam je sekretarka. Przyszliśmy normalnie do pracy niczego się nie spodziewając - zapewnia mężczyzna.
Z pracą w wąbrzeskim szpitalu pożegnało się łącznie aż dziewięciu kierowców pogotowia. Niektórzy przepracowali tutaj ponad 30 lat. Znali cały powiat bardzo dobrze, i nie mieli najmniejszych problemów z szybkim i sprawnym poruszaniem się po mieście.
Tylko trzech, którzy otrzymali wypowiedzenie zdecydowało się walczyć o swoje prawa w sądzie. W ciągu siedmiu dni od otrzymania wypowiedzenia złożyli oni pozew w sądzie pracy w Brodnicy.
Wyrok zapadł już po dwóch rozprawach
Mężczyźni domagali się uznania wypowiedzenia za bezskuteczne.
- Na pierwszej rozprawie, która odbyła się pod koniec marca, władze szpitala przyznały się do błędu. Chciano nas z powrotem przywrócić do pracy. Jednak my na to nie zgodziliśmy się. Chcieliśmy odszkodowania - mówi Marcin Mazurkiewicz.
Podczas drugiej rozprawy nikt z władz spółki nie pojawił się w sądzie. Kierowcom przyznano odszkodowania. Łączna kwota to ponad 10 tys. zł. Pieniądze te zostały im wypłacone.
Pomimo kilku prób, nie udało nam się skontaktować w tej sprawie z władzami wąbrzeskiego szpitala.
Czytaj też: Nie tworzymy tu przedszkola dla dziadków! - usłyszał 59-latek, gdy zapukał do jednej z firm z prośbą o pracę