Wda Świecie - Lech Rypin
Wda Świecie - Lech DIM Rypin 1:0 (0:0)
Bramka: Bartosz Czerwiński (76.)
WDA: Tomaszewski - Wenerski, Raszka, Żurek, Olszewski - Łożyński, Żurowski - Talaśka (58. Sz. Makowski), Szczygielski (74. Czerwiński), Grzywaczewski (84. M. Makowski) - Woźniak (93. Wolski).
LECH: Rumiancev - Skowroński, Baranowski, Komorowski, Buchalski - B. Feter (45. Goc), J. Feter, Figurski (60. Dobroński), Kukowski (82. Tomczyk) - Piceluk, Moszczyński.
Żółte Kartki: Woźniak - Piceluk, Buchalski, Kukowski, Skowroński
Widzów: 200
To był typowy mecz walki. Chwilami była ona twarda o czym najlepiej przekonał się Bartłomiej Feter, który w 43. min. doznał kontuzji i został odwieziony do szpitala.
Grę piłkarzom utrudniało bardzo boisko, na którym w kilku miejscach były kałuże. Piłka często grzęzła w wodzie. Do przerwy gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Klarownych okazji było jak na lekarstwo. Najlepszą dla gości miał Szymon Moszczyński, który ograł już bramkarza, ale oddał zbyt słaby strzał i Łukasz Wenerski zdążył wybić piłkę niemal z linii bramkowej. Wda najbliżej zdobycia gola była w 12. min., ale strzał Arkadiusza Woźniaka z kilku metrów obronił Igor Rumiancev. Pięć minut potem świecianie wyprowadzili szybką kontrę, ale wychodzący na czystą pozycję Adrian Talaśka zbyt daleko wypuścił sobie piłkę i stała się ona łupem golkipera Lecha.
Zmiana marzenie
Po przerwie piłkarze z Rypina uzyskali przewagę. W 63. min. świetną interwencją popisał się bramkarz gospodarzy Robert Tomaszewski (wznowił treningi po paru tygodniach przerwy). “Janek" odważnym wyjściem ubiegł w ostatniej chwili Pawła Kukowskiego. W 68. min. powinno być 0:1, jednak Szymon Moszczyński w sytuacji sam na sam posłał piłkę nad poprzeczką. Minutę później miejscowi znów byli w opałach. Jednak Tomaszewski kapitalnie obronił strzał z 10. metrów Bartosza Dobrońskiego.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 76. min. Świecianie wykonywali rzut wolny z 40. metrów. Ostrym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Paweł Olszewski. Obrońcy Lecha wybili futbolówkę przed pole karne na 25. metr. Dopadł do niej, wprowadzony 120 sekund wcześniej, Bartosz Czerwiński, który kropnął bez namysłu w kierunku bramki. Piłka wylądowała pod poprzeczką. Gol był kopią ostatniej bramki w meczu Lech Poznań - Manchester City autorstwa Mateusza Możdżenia. Podrażnieni rypinanie ruszyli do odrabiania strat. Dwie minuty potem w polu karnym został przewrócony Paweł Piceluk, lecz sędzia zamiast karnego pokazał napastnikowi żółtą kartkę za symulowanie. Goście nie mogli się z tym pogodzić i do końca często krytykowali decyzje arbitra, za co ten karał ich kartkami. Świecianie do końca mądrze odpierali ataki rywali i utrzymali prowadzenie do końca spotkania. To czwarte zwycięstwo Wdy z rzędu, które pozwoliło jej awansować na podium, kosztem Lecha.