
Ślub i wesele w czasach epidemii. Jak je zorganizowaliśmy?
Czytelniczka postanowiła podzielić się swoimi wrażeniami z organizacji ślubu i wesela w czasach koronawirusa. - Było już mało czasu do naszego ważnego dnia, kiedy premier przekazał informację o tym, że można organizować wesele i to na 150 osób. Ta liczba nas zaskoczyła, choć my i tak nie planowaliśmy tak dużego spotkania - mówi Monika, mieszkanka Kujawsko-Pomorskiego. O warunkach organizacji wesela chce opowiedzieć anonimowo.
- Po 1,5 roku przygotowań byliśmy już trochę zmęczeni, zwłaszcza ostatnim etapem, kiedy sytuacja co chwilę ulegała zmianie. Długo byliśmy rozdarci - przekładać czy nie? Na salach weselnych szybko wyczerpały się jesienne terminy, kiedy pary młode wiosną były przekonane, że do jesieni będzie po sprawie i przekładały wesela.
- Nie chciałam zmieniać terminu, ale też nie wyobrażałam sobie ślubu w kościele bez najbliższej rodziny, w maseczkach, a potem bez wesela, wspólnego świętowania, bez pierwszego tańca, tortu itd. - wspomina dziś już młoda mężatka.
Jak wyglądał ślub w kościele, a potem zabawa na sali weselnej? Ile instrukcji otrzymali goście i ilu z nich zrezygnowało z wesela, bojąc się koronawirusa? Czytajcie dalej pod kolejnymi zdjęciami.

Ślub kościelny w czasach epidemii
Przez dłuższy czas w kościele obowiązywał limit 5 osób uczestniczących w liturii, poza osobami, które ją sprawowały. - Potem wszedł limit osób na 4 czy 5 metrów kwadratowych, już nawet dokładnie nie pamiętam, ale to pozwalało na udział ok. 25 osób we mszy w naszym kościele.
Wtedy zdecydowaliśmy, że ślubu nie przekładamy. To sakrament jest najważniejszy, ale wesele można zrobić później. Mieliśmy z tyłu głowy też myśl, że nikt nie zagwarantuje, że w przełożonym terminie wszystko wróci do normy. Teraz już wiemy, że nie.
Kiedy już byliśmy pewni, że ślub będzie, zaczęliśmy się co zrobić po wyjściu z kościoła jeśli sale, restauracje nadal będą zamknięte? Wrócić do domu, przebrać się w dres i siąść przed telewizorem? Przyznaję, to był stresujący czas. Na nasze szczęście zapadła decyzja, że wesela można organizować, a naszej rezerwacji sali do końca nie odwoływaliśmy.
Ślub odbył się w czerwcowy weekend. Wszyscy poza parą młodą, musieli mieć maseczki. - Jeszcze przed rozpoczęciem mszy przypominał o tym ksiądz. Na zdjęciach i filmie wygląda to nawet zabawnie - mówi Monika.
- Po wyjściu z kościoła wszyscy maski zdjęli i tam zrobiliśmy więcej zdjęć.

Koronawirus. Zalecenia dla naszych gości weselnych
Główny Inspektorat Sanitarny wydał zalecenia dla uczestników wesel i innych imprez. - My dodaliśmy do nich swoje. Poprosiliśmy np. o możliwie bezkontaktowe składanie życzeń, zwłaszcza bez buziaków - wspomina Monika.
Wśród ślubno-weselnych zaleceń GIS znajduje się m.in. powinność przygotowania płynu dezynfekcyjnego i instrukcji mycia rąk.
- Kilka dni przed ślubem wysłaliśmy wszystkim zaproszonym osobom taki pakiet wskazówek - m.in. gdzie jest płyn i lista kontaktowa - to jeden z wymogów GIS. Gdyby ktoś z gości okazał się zarażony koronawirusem, łatwiej będzie szybko skontaktować się z innymi uczestnikami. Przypominaliśmy też o zachowywaniu bezpiecznej odległości.
Z wyczuciem poprosiliśmy, by osoby z infekcjami czy słabym samopoczuciem danego dnia, nie czuły się w obowiązku uczestnictwa.
W praktyce, podczas tańca większość z nas - takie miałam wrażenia - nie myślała o wirusie, porwała nas zabawa.

Odległości przy stole
Na liście wytycznych GIS są również informacje o tym, jak sadzać gości, np. "postaraj się, aby przy stoliku siedziały razem osoby z tej samej rodziny lub z jednego gospodarstwa domowego".
W praktyce to nie zawsze możliwe. Ale prosiliśmy salę, by przy stole, gdzie na ogół siedzi 20 osób, tym razem znalazło się mniej, maksymalnie 16.
Tu lista wytycznych GIS: Wytyczne dotyczące organizacji imprez (w tym wesel i przyjęć) i spotkań okolicznościowych w trakcie epidemii