Zastal Zielona Góra - Anwil Włocławek 79:83 (17:21, 26:23, 16:23, 20:16)
ZASTAL: Mazurczak 22 (3), Apić 12, 14 zb., Brembly 11 (2), Meier 11 (2), Nenadić 11 (1) oraz Żołnierewicz 8 (1), Sulima 4.
ANWIL: Łączyński 26 (6), 5 as., Mathews 15 (1), Dimec 9, Petrasek 8, 11 zb., Bell 6 (1) oraz Szewczyk 17 (3), Dykes 2, Olesinski 0, Kowalczyk 0, Bojanowski 0, Woroniecki 0.
Do Zielonej Góry trener Przemysław Frasunkiewicz zabrakł optymalny skład, Oliver Vidin nie miał takiego komfortu: z powodu chorób nie mogli zagrać Devoe Joseph i Zyskowski, a kilka dni wcześniej rozwiązano kontrakt z Brandenem Frazierem. Aby wystawić meczową dziesiątkę, gospodarze z rezerw pilnie ściągnęli 17-letniego Iliana Węgrowskiego.
Dwa pierwsze kosze zdobyli gospodarze, ale potem włocławianie zaczęli dyktować warunki gry. Lepiej bronili, panowali nad własną tablicą, a w ataku wykorzystywali przewagi Mathewsa i Dimca. Amerykanin w 7. minucie trafił z dystansu i było 7:17, Zastal w tym momencie miał z gry mniej niż 30 procent.
Gospodarze także jednak zaczęli lepiej bronić, wykorzystali kilka nieudanych akcji i strat Anwilu. W 12. minucie był już remis 21:21, a włocławianie mieli coraz większe kłopoty z trafianiem do kosza. W obronie włocławianie nie mogli zatrzymać duetu obwodowego Nendadić - Mazurczak (w sumie 20 pkt do przerwy). Byłoby źle, gdyby nie cztery trafienia z dystansu Kamila Łączyńskiego.
Drugą połowę Anwil zaczął jak pierwszą: mocną obroną i szybkimi kontrami (43:49), wciąż także z dystansu trafiał Łączyński. Odpowiadał mu grający najlepszy mecz w sezonie Mazurczak. To była walka kosz za kosz, ale w ostatnich minutach 3. kwarty to Anwil zyskał znowu przewagę. Ostatnie słowo należało do "Łączki", który miał już 24 punkty w tym momencie. Wkrótce odezwał się także drugi z weteranów: w ostatniej kwarcie dwa razy za 3 przymierzył Szewczyk i Anwil prowadził 73:59.
Wydawało się, że Anwil ma wszystko pod kontrolą, ale Zastal odpowiedział serią 12:3 (72:75 w 37. minucie). Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnich 2 minutach. Grający z podkręconą kostką Mathews dotąd był nieco schowany, ale właśnie wtedy wykończył dwie akcje, a w obronie zaliczył przechwyt.
