Więźniowie z Inowrocławia na teatralnej scenie
Pracownicy Aresztu Śledczego w Inowrocławiu napisali program resocjalizacyjny pt. "Teatr lepszą wizją nas". Szukali wśród osadzonych chętnych do występu na scenie. Zgłosiło się trzech panów.
Duża motywacja
Pracy z nimi podjęła się Joanna Morawska-Świątek, nauczycielka III Liceum Ogólnokształcącego w Inowrocławiu, na co dzień prowadząca w szkole grupę teatralną "Mojra". Pod jej skrzydła trafili wyjątkowo mocno zmotywowani osadzeni.
- Młodzi ludzie bawią się teatrem. Mają sto różnych rzecz na głowie. Ci panowie wiedzą, dlaczego to robią. Jednym z powodów była chyba chęć pokazania się z tej lepszej strony, ale też i możliwość wyjścia trochę wcześniej na wolność - opowiada pani Joanna.
Zawsze byli przygotowani. Nigdy nie było takiej sytuacji, że przychodzili i mówili: "nie umiem tekstu". Choć nie mieli łatwo. - Gdy siedzi się w dziewięciu na celi, nie ma możliwości, by swobodnie trenować kwestie. Trzeba było zamknąć się w sobie i powtarzać tekst - zdradza pan Jerzy, jeden z aktorów.
Dlaczego zdecydowali się wyjść na scenę?
- Chcieliśmy się sprawdzić i jednocześnie oderwać od więziennej rzeczywistości - wyznaje pan Darek.
"Bruno Sznajder"
Do występu przygotowywali się kilka miesięcy. Zagrali sztukę "Bruno Sznajder" Sławomira Mrożka. Publiczność zgromadzona w auli III LO nagrodziła ich gromkimi brawami. Dostali nawet kwiaty. Pani reżyser również była z nich zadowolona.
- Potknęli się chyba z dziesięć razy. Wchodzili sobie w kwestie, zapominali tekstu, na żywo wymyślali dialog. Ale nikt na widowni tego nie zauważył. Można więc powiedzieć, że sprawdzili się na scenie - komentuje pani Joanna.
Dyrekcja Aresztu Śledczego w Inowrocławiu za naszym pośrednictwem dziękuje dyrektorowi III Liceum Ogólnokształcącego w Inowrocławiu Krzysztofowi Nowickiemu oraz pani Joannie Morawskiej-Świątek za pomoc przy realizacji programu.
Lekki stres
Osadzeni wiedzą, że był to ich pierwszy i ostatnich występ na scenie. Pan Zbigniew pod koniec kwietnia wychodzi na wolność. Wkrótce dołączą do niego koledzy.
- Przed wyjściem na scenę mieliśmy lekki stres. Zastanawialiśmy się, jak zostaniemy przyjęci - mówi pan Zbigniew, a pan Jerzy dodaje: - Wiadomo, co o nas się mówi. A my jesteśmy normalnymi ludźmi - przekonuje.
O tym, dlaczego trafili za kratki, nie chcą opowiadać: - Wolelibyśmy nie wracać do przeszłości...
Czytaj e-wydanie »