Dla mieszkańców jednak, najbardziej liczy się własne bezpieczeństwo.
"Przed wejściem do windy upewnij się, że za drzwiami znajduje się kabina dźwigu". Tego ostrzeżenia, które można przeczytać na windach w większości bydgoskich bloków, nie wolno lekceważyć. Bowiem, jak podają statystyki, co druga winda w naszym województwie wymaga pilnego remontu.
Nie wszystkie spółdzielnie stać na całkowitą wymianę dźwigu, starają się jednak jakoś sobie radzić.
- Nad wszystkim czuwa Urząd Dozoru Technicznego. To oni wykonują okresowe badania dźwigów. Za wszelkie naprawy i konserwacje odpowiada konkretna firma, z którą podpisaliśmy umowę. W naszym przypadku jest to firma "Pobud" - wyjaśnił Kazimierz Ollech, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Znicz". - Windy są stale modernizowane. Wymieniamy przekładnie, ciągi, liny, koła zębate, gdy tylko termin mija, bądź widać już ślady zużycia.
Bydgoska Spółdzielnia Mieszkaniowa, jak co roku zajmie się wymianą zużytych części i elektroniki.
- Wszystkie koszty związane z eksploatacją i naprawami mieszczą się w funduszu remontowym. Jest to coroczna wymiana części i elektroniki. Jeśli chodzi o wymianę kabin, to zupełnie nie ma takiej potrzeby, stare spełniają odpowiedni wymogi - informują w administracji BSM.
Mimo to, w niektórych budynkach te same stare dźwigi kursują już od ponad trzydziestu lat.