Wisła Can-Pack Kraków - Artego Bydgoszcz 65:51 (10:7, 13:13, 24:18, 18:13)
WISŁA: Charles 22, 14 zb., Ouvina 8, 6 zb., Phillips 8, 4 as., Krężel 4, Żurowska 2, 9 zb. oraz Horti 12, DeMondt 9 (3), Pawlak, Mieloszyńska-Zwolak i Czarnecka 0.
ARTEGO: Szott-Hejmej 17 (2), McBride 11, 7 as., Mowlik 5 (1), Jeziorna 4, 6 zb., Morris 2, 12 zb. oraz Gala 6, 5 zb., Tomiałowicz 6 (2), Kuras i Szybała 0. Stan rywalizacji w półfinale play off (do 3 zwycięstw): 2-1 dla Wisły.
Początek sobotniego meczu był bardzo nerwowy z obu stron. Mnożyły się niecelne rzuty (w 1. kwarcie 5/19 Wisła, 2/14 Artego), faule (po 4) i straty (po 4). Siedemnaście zdobytych "oczek" nie wystawia zresztą najlepszej noty obu półfinalistom.
Wiślaczki dominowały jednak na tablicach, dzięki temu oddawały więcej rzutów i odskakiwały na 21:12 i 33:26.
Kłopoty Morris
Najlepiej dla Artego było w 23. i 26. min, gdy wreszcie trafiała McBride. Najpierw z wolnych na 25:24, a potem za 3 pkt. na 33:32. Jeszcze w 28. min po wolnych Gali było 39:36 i przyjezdne mogły liczyć na wygraną. Niestety, wtedy 4. faul popełniła Morris i usiadła na ławce. Charles błyskawicznie to wykorzystała. Zdobyła 6 punktów, 2 dołożyła inna wysoka Wisły - Horti i po 30 minutach zrobiło się 47:38.
DeMondt przesądziła
Gdy na początku 4. kwarty znów trafiła Charles, z dystansu DeMondt, a dwie straty popełniła McBride, było już 52:38. Po trzeciej "3" Belgijki oraz kontrze świetnie spisującej się Ouviny w 35. min Wisła prowadziła 65:45 i trener Tomasz Herkt wpuścił rezerwowe, aby oszczędzić siły podstawowych koszykarek na niedzielną potyczkę.
Słaba skuteczność
Gwiazda Wisły Charles nie zagrała rewelacyjnie, ale 6/6 za 1, 8/22 z gry i 14 zbiórek były kluczowe. Horti trafiła 5/8, a gro akcji obie wysokie wykonały, gdy bezproduktywna w ataku (0/5), ale walcząca w obronie (12 zb.) Morris siedziała na ławce z 4, a od 37. minuty z 5 faulami. Przypomnijmy, że z powodu kontuzji nie gra podstawowa środkowa Szczechowiak, a w tej roli na siłę były próbowane Gala i Szott-Hejmej.
O porażce Artego zdecydowała też słaba skuteczność. Tylko kapitan zespołu (7/16) nie ma się czego wstydzić. Słabiutko wypadła w ataku McBride (4/15 z gry), która do 7 asyst dołożyła też 8 strat. Morris w półfinałach w ataku nie istnieje, zabrakło też celnych rzutów Mowlik (2/9).
Wisła Can-Pack Kraków - Artego Bydgoszcz 80:58 (19:9, 20:19, 23:15, 18:15)
WISŁA: Charles 11, 6 zb., 3 as., Żurowska 19, 9 zb., Krężel 9 (1), Phillips 6, 3 as., Ouvina 4, 4 as. oraz DeMondt 12 (4), Pawlak 12 (1), 4 as., Horti 12, 6 zb., Mieloszyńska-Zwolak 3 (1), Suknarowska 1, Czarmecka 0.
ARTEGO: Szott-Hejmej 17, McBride 13, 5 as., 3 prz., Morris 12 (1), 9 zb., Mowlik 7 (1), Jeziorna 0 oraz Kuras 4, Tomiałowicz 3 (1), Gala 2, 5 zb., Szybała 0.
Było niemal pewne, że zmęczone bydgoszczanki nie będą miały sił, aby wygrać mecz nr 4, jednak podjęły walkę i znów przez niemal 30 minut "kąsały" wiślaczki jak tylko się dało. Zaczęły nawet od prowadzenia 4:3, bo trafiły McBride i Morris, ale rzuty Charles, Krężel i Żurowskiej szybko pozwoliły Wiśle odzyskać prowadzenie (11:9), które potem urosło do 10 pkt.
Seria "trójek"
W 2. kwarcie zespół gości za sprawą Szott-Hejmej (5/7 za 1, 6/15 z gry) i Amerykanek (McBride 5/5 za 1, 4/12 z gry, Morris 5/13) trzymał się blisko rywalek, a 1. połowę "trójką" zakończyła Mowlik (3/9 z gry). Nasze szybko jednak traciły siły, a trener Golański rotował mocno krakowskim składem.
Mające kłopoty ze skutecznością (36% przy 57% Wisły) i przegrywające na tablicach (22-37) Artego nie poddawało się jednak, nadrabiając ambicją. Jeszcze w 27. min było tylko 49:41. Niestety, końcówka 3. kwarty to kilka spudłowanych rzutów, a seria "3" DeMondt i Pawlak przesądziła losy wygranej. Po 30 minutach było już 62:43 i stało się jasne, że półfinał wygra Wisła.
Wielkie brawa dla osłabionego Artego za piękną walkę z mistrzem Polski. W finale zasłużenie zagrają dwie najbogatsze i najsilniejsze personalnie ekipy: Wisła Kraków i CCC Polkowice. O brąz szykuje się niemniej ciekawa, bo regionalna rywalizacja. Artego (z przewagą parkietu) potykać się będzie z Energą Toruń. Ciekawe tylko czy wyleczy się Szczechowiak, bo bez niej większe szanse na sukces mają "Katarzynki".
Czytaj e-wydanie »