Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Właściciel bydgoskiego Clubu Stara Babcia twierdzi, że został celowo zatrzymany. Policja mówi o rutynowej kontroli

Justyna Tota
Justyna Tota
W sobotę (6 lutego 2021 r.) przed godz. 20 przyszło kilkanaście osób zainteresowanych spotkaniem Partii Strajku Przedsiębiorców z udziałem Pawła Tanajno
W sobotę (6 lutego 2021 r.) przed godz. 20 przyszło kilkanaście osób zainteresowanych spotkaniem Partii Strajku Przedsiębiorców z udziałem Pawła Tanajno Arkadiusz Wojtasiewicz
Tomasz Daroń, właściciel bydgoskiego Clubu Stara Babcia, w piątek (5 lutego) późnym wieczorem został zatrzymany przez policję, gdy wracał samochodem do domu wraz ze swoim pracownikiem. Daroń został poddany badaniu alkomatem i narkotesterem. Na dodatek w trakcie zatrzymania ktoś oblał drzwi jego klubu kwasem masłowym. Przedsiębiorca twierdzi, że oba zdarzenia nie są przypadkowe i miały uniemożliwić spotkanie partyjne z Pawłem Tanajno, jakie na sobotni wieczór (6 lutego) zaplanowano w klubie.

Zobacz wideo: Przy ul. Królowej Jadwigi będą nowe mieszkania

Jak już informowaliśmy, w sobotni wieczór (6 lutego) w pomieszczeniach Clubu Stara Babcia ma odbyć się spotkanie partyjne z Pawłem Tanajno w ramach tzw. Strajku Przedsiębiorców. Tymczasem główny bohater tego spotkania donosi w mediach społecznościowych, że właściciela bydgoskiego klubu policja próbowała zatrzymać. Opublikował też zdjęcie potwierdzenia zgłoszenia, że ktoś oblał substancją chemiczną drzwi wejściowe do Clubu Stara Babcia.

Skontaktowaliśmy się z Tomaszem Daroniem, właścicielem bydgoskiego klubu, który opowiedział nam, co w piątkowy wieczór przytrafiło się mu i jego pracownikowi w drodze do domu.

Właściciel bydgoskiego klubu zatrzymany na placu Poznańskim

- W piątek około godziny 21, po przygotowaniu pomieszczeń klubu do planowanego na sobotę spotkania partyjnego, opuściłem lokal wraz z swoim pracownikiem. Idąc do mojego samochodu, zaparkowanego kilkadziesiąt metrów dalej na ulicy Poznańskiej, widziałem stojący radiowóz, drugi minął nas, gdy schodziliśmy do mojego auta - stanął kilkaset metrów dalej, wyłączył światła i czekał. Gdy wyjechałem swoim autem, policjanci radiowozem ruszyli za mną, włączając koguty. Zatrzymano nas na parkingu na placu Poznańskim, w pobliżu sądu. Podjechał jeszcze nieoznakowany samochód z kryminalnymi po cywilu, ale mającymi policyjne odznaki na piersiach - relacjonuje nam Tomasz Daroń.

Jaki był powód zatrzymania przez policję?

- Zatrzymano mnie, bo funkcjonariusze mieli dostać donos, że jestem pod wpływem alkoholu. W tym momencie wiedziałem już, że to nie jest przypadkowa kontrola. Poproszono mnie o dokumenty, które sprawdzono. Poinformowano mnie, że zostanę przebadany alkomatem, ale nie tym "zwykłym". Pół godziny trwało, zanim przyjechał na miejsce duży radiowóz ze specjalnym komputerowym alkomatem. Na miejscu wykonano mi badanie na zawartości alkoholu w organizmie. Wynik był: 00 - mówi Tomasz Daroń.

Na badaniu alkomatem jednak się nie zakończyło.

- Nie chciano mnie puścić. Funkcjonariusz poinformował mnie, że podjęto decyzję, że zawiozą mnie do nowego budynku Komendy Miejskiej Policji na ulicy Chodkiewicza, by wykonać mi specjalistyczne badanie na obecność środków psychoaktywnych. Tak też się stało, zostałem zabrany na komendę, a mój pracownik został w moim samochodzie w asyście kryminalnych - kontynuuje właściciel Clubu Stara Babcia.

Jak mówi nasz rozmówca, na komendzie pobrano mu wymaz do specjalistycznego badania.
- Komenda dostała wysokiej klasy sprzęt do badania na obecność środków psychoaktywnych, których śladowe ilości w organizmie jest w stanie wykryć nawet po miesiącach od zażycia. Wynik tego badania w moim przypadku również wyszedł negatywny. Odwieziono mnie na miejsce zatrzymania - mówi Tomasz Daroń, który cały czas odnosił wrażenie, że policjanci nadal nie są skłonni, by puścić go wolno.

Policja potwierdza, że zatrzymano kierowcę do kontroli

- Powiedziałem wówczas, że chcę skontaktować się z moimi prawnikami, bo cała ta sytuacja wydaje się co najmniej dziwna. Fakt był taki, że do spotkania partyjnego w klubie dzieliły nas już godziny, a panowie policjanci szukali ewidentnie pretekstu, by mnie zatrzymać. Wówczas funkcjonariusz po rozmowie z kryminalnymi grzecznie się ze mną pożegnał. Całość trwała mniej więcej ponad 3 godziny i była nagrywana przeze mnie i mojego pracownika, którego odwiozłem do domu - opowiada szef klubu, dodając, że stara się teraz o odpis wyników wykonanych mu badań.

Policja potwierdza, że w piątkowy wieczór na placu Poznańskim miała miejsce kontrola.

- Policjanci zatrzymali kierowcę samochodu. Była to zwykła, rutynowa kontrola. Po wykonaniu badań alkomatem oraz narkotesterem wobec kierującego nie było zastrzeżeń i został zwolniony - mówi kom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy.

Właściciel Clubu Stara Babcia jest innego zdania.

- Mam prawo jazdy na wszystkie kategorie, w tym także pojazdy ciężarowe. Jako kierowca w swoim życiu miałem mnóstwo kontroli drogowych, ale dotąd nie przeżyłem czegoś takiego. W zatrzymaniu zaangażowanych było mnóstwo funkcjonariuszy, którzy sprawiali wrażenie nastawionych na to, by koniecznie znaleźć przyczynę tej kontroli - odpowiada Tomasz Daroń, który zresztą twierdzi, że jako właściciel klubu jest nękany.

- Od około 2 miesięcy policja patroluje lokale, czy nie są w nich prowadzone „podziemne” imprezy. Jest bardzo dużo radiowozów, które stają dość blisko od naszego klubu. Nawet, gdy przebywaliśmy wewnątrz lokalu z personelem, spożywając kolacje czy po prostu sprzątając, było widać, że policja ma nas na oku – podchodzili nawet do drzwi, szarpali za klamkę. Początkowo radiowozy, na zmianę z tymi nieoznakowanymi, podjeżdżały w różnych godzinach w piątki i soboty, a także w święta czy sylwestra. W ostatnim czasie, te sytuacje mają już miejsce dzień w dzień - twierdzi właściciel lokalu Stara Babcia.

Policja z kolei tłumaczy, że radiowozów - zwłaszcza w weekendy - w rejonie centrum miasta zawsze było dużo, nawet przed pandemią. Rejon centrum jest szczególnie pilnowany pod względem utrzymania bezpieczeństwa i porządku publicznego. Natomiast sprawdzanie, czy lokale nie łamią obowiązujących obostrzeń, należą do obowiązków policjantów.

Drzwi bydgoskiego klubu oblane kwasem masłowym

Tymczasem szefa klubu Stara Babcia w nocy z piątku na sobotę (5/6 lutego) spotkała jeszcze dodatkowo przykra niespodzianka.
- Gdy policjanci mnie puścili i odwiozłem mojego pracownika do domu, wracając postanowiłem wstąpić jeszcze po coś do klubu. Okazuje się, że w czasie, gdy ja byłem zatrzymany do kontroli, ktoś spryskał drzwi wejściowe mojego klubu środkiem chemicznym. Nie zdążyłem wyjąć z kieszeni klucza, jak od razu poczułem śmierdząca woń. To kwas masłowy, nazwany też potocznie „smrodkiem na dziki” (w myślistwie jest używany do odstraszania dzików). Paskudna rzecz, która potrafi uprzykrzyć funkcjonowanie miejsca jak nasze. Co ciekawe, w pobliżu stał radiowóz, z którego siedzący w nim policjanci mieli widok na wejście do klubu. Podszedłem do radiowozu i opowiedziałem policjantom o zniszczeniu, ale oni twierdzili, że nie zauważyli, by ktoś kręcił się w pobliżu mojego klubu. Pojechałem więc osobiście na Komisariat Policji Bydgoszcz Szwederowo zgłosić uszkodzenie mienia - wyjaśnia nam Tomasz Daroń, który zresztą potwierdzenie zgłoszenia ma na piśmie.

- Przyjęliśmy zawiadomienie o uszkodzeniu drzwi do jednego z lokali w centrum Bydgoszczy. W tej sprawie jest m.in. sprawdzany monitoring w celu ustalenia okoliczności zdarzenia i zatrzymania ewentualnego sprawcy - poinformował nas kom. Przemysław Słomski.

Spotkanie partyjne z Pawłem Tanajno w Bydgoszczy w reżimie sanitarnym

Jak zapowiada właściciel bydgoskiego klubu, sobotnie spotkanie partyjne odbędzie się wieczorem zgodnie z zapowiedzią.
- Mimo presji, aby uniemożliwić mi zorganizowanie spotkania partyjnego, odbędzie się ono przy zachowaniu pełnego reżimu sanitarnego. Pracuję nad tym wraz z prawnikami, aby odbyło się ono całkowicie legalnie. Na potrzeby tego spotkania udostępniam pomieszczenia swojego klubu, nie jest to impreza - zapowiada Tomasz Daroń, dodając, że właścicielem klubu, znajdującego się w zabytkowej kamienicy, jest już od 10 lat. W tym czasie lokal przeszedł gruntowny remont, który trwał w sumie 6 lat - zakończył się... na miesiąc przed wybuchem pandemii w Polsce.

- Od wielu miesięcy jesteśmy całkowicie wykluczeni, nie zarabiamy. Nasz klub nie może funkcjonować „na wynos”. Jesteśmy więc zmuszeni do przebranżowienia się, bo chcemy pracować. Nie robimy nic złego, mamy prawo do pracy jak każdy. Pomoc rządowa? Okazała się niewydolna. My nie otrzymaliśmy pomocy z tzw. tarczy antykryzysowej. Nie mogliśmy też liczyć na zawieszenie czynszu - mówi wprost szef Clubu Stara Babcia w Bydgoszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Właściciel bydgoskiego Clubu Stara Babcia twierdzi, że został celowo zatrzymany. Policja mówi o rutynowej kontroli - Express Bydgoski

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska