Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włocławek. Desperacki protest ojca. Manifestował pod oknem byłej konkubiny

Joanna Lewandowska [email protected] tel. 054 23 22 222
Arkadiusz Goździk przez wiele godzin protestował pod domem swojej byłej partnerki
Arkadiusz Goździk przez wiele godzin protestował pod domem swojej byłej partnerki Fot. Wojciech Alabrudziński
- Polskie prawo jest niesprawiedliwe dla ojców, była partnerka zabrania mi kontaktów z córeczką i nikt nie może mi pomóc - przekonywał w środę Arkadiusz Goździk, który zorganizował manifestację przed mieszkaniem niedawnej konkubiny.

KOMENTARZ

KOMENTARZ

Sąd będzie musiał rozstrzygnąć, co jest najlepsze dla małej Zosi, bo choć matka i ojciec przekonują, że robią wszystko dla dobra córki, to jednak dziewczynka cierpi.

Katarzyna i Arkadiusz byli ze sobą ponad trzy lata, mają śliczną 3,4-letnią córeczkę Zosię. Rozstali się we wrześniu ubiegłego roku, a sąd prawo do opieki nad dzieckiem przyznał matce. Ojcu dał możliwość widzeń z córką dwa razy w tygodniu. Mężczyzna zapewnia, że bardzo chętnie z nich korzysta i z utęsknieniem czeka na każdy kontakt z dzieckiem.

- Niestety, matka Zosi robi wszystko, by mi te spotkania utrudnić - przekonuje pan Arkadiusz. - Ostatnio zabrania mi widzeń z córką twierdząc, że mała jest chora. I cóż z tego? Tym bardziej chciałbym ją zobaczyć, przytulić. Dziś, gdy Katarzyna nie zgodziła się wpuścić byłego partnera do swojego mieszkania, wezwał policję i cały dzień stał z transparentem pod oknami. - To nie pierwszy raz, kiedy ona tak mnie traktuje, łamie prawo, a przecież cierpi na tym dziecko! - mówi ojciec. Mężczyzna przekonuje, że nie zrobił nic, co zmuszałoby Katarzynę do ograniczania mu kontaktów z córką. O sobie mówi, że jest przykładnym ojcem, a troska o dobro córki jest dla niego absolutnym priorytetem.

Katarzyna ma na ten temat inne zdanie. Twierdzi, że odeszła od Arkadiusza, bo źle ją traktował. - Nie wpuszczę go do swojego mieszkania! Nie mam nic przeciwko wizytom Zosi w jego domu, ale ja nie chcę go widzieć! - wyjaśnia kobieta. Matka dziewczynki przekonuje, że nie ma mowy o celowym utrudnianiu widzeń z ojcem. - Zezwalam na nie kiedy tylko jest taka możliwość, teraz, gdy Zosia ma gorączkę, na pewno nie pozwolę jej wyjść z domu. Robię wszystko dla dobra córeczki - mówi.

Policjanci, którzy zjawili się w środę w mieszkaniu Katarzyny, wysłuchali relacji niedawnych partnerów i odjechali. Jak wyjaśnił sierżant sztab. Mariusz Pawłowski, nie mogą nic zrobić w tej sprawie. Decyzję o wydaniu ojcu dziecka może podjąć tylko sąd.

Marek Borkowski z Centrum Praw Dziecka i Ojca twierdzi, że w Polsce podobnych spraw jest mnóstwo. A ojcowie zawsze są na przegranej pozycji. Sądy rzadko przyznają im prawa do opieki nad dziećmi, a kary dla matek za utrudnianie kontaktów są mało skuteczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska