Podczas ostatniego spotkania prezydenta Andrzeja Pałuckiego z mieszkańcami mówili oni m.in. o podwyżkach czynszów wprowadzanych przez właścicieli kamienic. - Już teraz z mojej emerytyry, wynoszącej niespełna siedemset złotych, płacę komorne w wysokości czterystu pięćdziesięciu złotych - mówi uczestniczka spotkania z prezydentem. - Właściciel zapowiada kolejną, trzydziestoprocentową podwyżkę. Co robić?
Od 2005 r." gdy czynsze w budynkach prywatnych zostały uwolnione, sprawa ich wysokości budzi spore wątpliwości. Problemem nie są nowe umowy najmu zawierane na zasadzie ugody między właścicielem i lokatorem. Tu wysokość czynszu może być dowolna, jeśli zaakceptuje ją najemca. W innej sytuacji są natomiast wieloletni mieszkańcy prywatnych domów, którym w jakimś sensie zasady zmieniono już "podczas gry".
- O niekontrolowanych podwyżkach czynszów nie może być mowy - przekonuje Anna Glonek, dyrektor Lokalnego Zrzeszenia Właścicieli Nieruchomości we Włocławku. Przypomina, iż ustawa daje prawo do zaskarżania tylko tych podwyżek, po wprowadzeniu których czynsz w skali roku przekroczy 3 proc. wartości odtworzeniowej.
Podwyżkę można kwestionować także w sądzie, jeżeli obejmie wydatki, których nie przewidują ani umowa, ani przepisy. Obecnie średnia dla woj. kujawsko-pomorskiego wynosi 3796 zł. Trzy procent tej kwoty to 9,45 zł. Jeśli po podwyżce czynsz za jeden metr kwadratowy przekroczy tę kwotę, lokator może odwołać się do sądu, płacąc komorne w starej wysokości do czasu uprawomocnienia się wyroku sądu. Jeżeli sąd przyzna rację lokatorowi, będzie on wnosił opłaty na starych zasadach. Jeśli natomiast wygra właściciel, to najemca musi płacić według nowych stawek. Lokator powinien wtedy wyrównać różnicę.
- W tym roku podnieśliśmy czynsze w kilku budynkach przy ulicach Kościuszki i POW - mówi Anna Glonek. - Regulacji nie było tak jednak od sześciu lat, zaś najwyższa stawka, po podwyżce, wynosi 4,20 zł. Mieszkańcy żądają remontów, a płacić na fundusz remontowy nie chcą. Skąd więc brać pieniądze?
Niezamożni włocławianie mogą liczyć na pomoc społeczną, w tym dodatki mieszkaniowe. Niezłym wyjściem byłyby też zamiany lokali na tańsze, ale ich realizacja przebiega kulawo. Wciąż brakuje lokali socjalnych, nawet dla osób z wyrokami eksmisyjnymi. Miasto już płaci z tego tytułu spore odszkodowania.