Na początku marca konfliktem wokół rosyjskiego żużlowca zajął się Trybunał Polskiego Związku Motorowego. Po rozpatrzeniu sprawy nakazał Włókniarzowi sfinalizowanie wypożyczenia zawodnika najpóźniej do 12 marca. Obniżył także wysokość kar, jakie wczesniej klub z Częstochowy nałozył na Sajfutdinowa.
Okazuje się, że częstochowianie nie zamierzają składać broni. Prezes Paweł Mizgalski dla portalu sportowefakty.pl powiedział, że klub wcale nie jest zobowiązany do zgody na wypożyczenie zawodnika do 12 marca.
- Nie jest wcale powiedziane, że cała sprawa musi zostać sfinalizowana 12 marca. Możemy się z tym wstrzymać i podpisać dokumenty za kilka dni lub nawet później. Nie ma żadnej daty granicznej w tej sprawie i nikt nie będzie wymuszał na nas tego, byśmy zrobili to w najbliższą środę - przekonuje Mizgalski.
W tle są wciąż zaległości klubu wobec Sajfutdinowa za rok 2013. Włókniarz najwyraźniej maksymalnie chce przeciągnąć wypożyczenie zawodnika, aby zmiękczyć go w rozmowach na tamat spłaty długów.
Jak sobie Włókniarz wyobraża rozwiązanie konfliktu? - Dopiero po otrzymaniu uzasadnienia ze strony Trybunału wyślemy wzór umowy o wypożyczenie do Torunia. Następnie będą musieli przyjrzeć się jej prawnicy Unibaksu. Trzecim krokiem będzie natomiast wspólne spotkanie i złożenie podpisów pod umową - mówi Mizgalski.
Propozycja umowy już dotarła do Torunia. Okazało się, że Włókniarz wpisał do niej dodatkowy punkt o zakazie startu Sajfutdinowa w meczach z drużyną z Częstochowy. Gdyby Unibax chciał go złamać, musiałby zapłacić Włókniarzowi 400 tys,. zł. Torunianie odrzucili ofertę i czekają na wyegzeklwowanie wyroku Trybunału PZMot.