Zawisza Bydgoszcz - Zagłębie Sosnowiec
Skomentuj postawę Zawiszan na naszym forum TUTAJ
Takich emocji przy Gdańskiej nie było dawno. Przypomnijmy, że w doliczonym czasie zawiszanie prowadzili po samobójczym golu Krzysztof Markowskiego. Po kilkudziesięciu sekundach ten sam Markowski bezkarnie doprowadził do remisu. Miejscowym pozostało tylko miotanie przekleństw na własną niefrasobliwość i rozpamiętywanie błędów.
- Była dziura w środku pola - analizował już na chłodno trener Maciej Murawski. - Przy stracie obu goli i w sytuacji gdy Maciek Dąbrowski dostał czerwoną kartkę. Nikt zawodnikom Zagłębia nie przeszkodził w łatwym rozegraniu akcji. Zostawiliśmy im dużo miejsca. W ostatniej akcji należało wybić piłkę na aut. Jak szła akcja, to trzeba było ją przerwać lub nie dopuścić do dośrodkowania. Nie można było Markowskiego zostawić samego przed bramką i pozwolić mu dobijać - wyliczał błędy swoich podopiecznych.
- Sprezentowaliśmy Zagłębiu dwa punkty - dodawał Piotr Gruszka, jego asystent. - Z przebiegu gry zasłużyliśmy na wygraną. Trzeba było wykorzystać naszą dominację i sytuacje w pierwszych minutach. Prowadzilibyśmy 3:0 i mielibyśmy spokojny mecz - dodał.
- To co wydarzyło się w ostatnich sekundach jest trudne do wytłumaczenia - stwierdził Ryszard Ługowski, trener bramkarzy. - Nie pamiętam czegoś podobnego - dodał
Reasumując, w drugiej lidze los Zawiszy rzadko sprzyja. Kiedy w końcu podał on swoją rękę, bydgoszczanie okazję zaprzepaścili. Nie wiadomo kiedy pojawi się następna. Wypada mieć nadzieję, że wtedy bydgoscy zawodnicy z niej skorzystają.
Przeczytaj też: Dramatyczna końcówka. Zawisza Bydgoszcz remisuje z Zagłębiem Sosnowiec [zdjęcia, film]
Czytaj e-wydanie »