Przypomnijmy, wójt otrzymał absolutorium, ale nie uzyskał wówczas bezwzględnej większości głosów, która jest konieczna do wotum zaufania.
Radosław Januszewski zaskarżył więc uchwałę Rady Gminy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. WSA stwierdził, że nie doszło do naruszenia interesu prawnego wójta gminy Kęsowo Radosława Januszewskiego. A to dlatego że, że brak wotum zaufania kęsowskiej rady nie pozbawił go mandatu, ani też nie zmniejszył kompetencji do sprawowania funkcji. Jest oczywiście możliwy i taki scenariusz, że w przyszłym roku wójt także nie otrzyma wotum zaufania, co wówczas mogłoby skutkować uchwałą o referendum w sprawie jego odwołania. W opinii WSA, są to jednak "zdarzenia przyszłe, kreujące wyłącznie potencjalne skutki".
Zgodnie z prawem wójt Radosław Januszewski może złożyć skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Czy tak właśnie zrobi? Przed podjęciem decyzji zamierza skonsultować się z radcą prawnym.
Głosowanie było jeszcze przed wakacjami. Za wotum było siedem osób, ale czterech radnych wstrzymało się od głosu. Taki rozkład głosów oznaczał, że zabrakło bezwzględnej, wymaganej prawnie większości, czyli głosów ośmiu radnych.
Wójt podkreślał, że uchwała nie była poparta uzasadnieniem, a to wymóg formalny. Oceniał "na gorąca", że wstrzymujący się nie mieli argumentów, a sądy administracyjne uchylały już uchwały bez uzasadnienia.
Po braku zaufania w Kęsowie
- Wyszło jak wyszło... - komentował zaraz po głosowaniu Witold Ott, przewodniczący Rady Gminy w Kęsowie.
Pozostał jednak niesmak. Wójt stwierdził, że "to absolutorium nie smakuje i to jednomyślne głosowanie nie jest w stanie zmazać tego, co nastąpiło kilka chwil wcześniej": - Wydaje mi się, że jestem człowiekiem otwartym. Pracuję 16 rok jako wójt i współpracuję z każdym, kto jest gotów do współpracy. W trakcie tej całorocznej współpracy, podczas wielokrotnych spotkań w gabinecie, na spotkaniach wiejskich i poza zebraniami, nic nie wskazuje na to, że ktoś jest niezadowolony.
