Nie koleją, jak w lekturze Romana Pisarskiego, a samochodem chciał w Poznaniu podróżować pies rasy husky.
Wykorzystując moment nieuwagi funkcjonariuszy straży miejskiej, wskoczył do radiowozu, zajął miejsce kierowcy i warczał, gdy się do niego zbliżano. Mandatu jednak nie dostał, a cały występek uszedł mu na sucho. Psa zauważył jeden z mieszkańców osiedla Bolesława Śmiałego.
Zwierzę wyglądało na chore. Zaniepokojony wezwał odpowiednie służby. - Strażnicy wyciągnęli czipownik, czyli urządzenie do sczytywania elektronicznego systemu znakowania psów. W momencie, kiedy funkcjonariusz podszedł do radiowozu i otworzył drzwi, pies "ożył" i znalazł się na miejscu kierowcy, no i nie chciał opuścić tego miejsca - mówi Rafał Krajewski z poznańskiej straży miejskiej.