Wstrząsy w Anwilu Włocławek. Ivan Almeida: "Nie jestem już zawodnikiem klubu"

Między Frasunkiewiczem i Almeidą zaiskrzyło już w trakcie meczu z Kingiem Szczecin. Anwil waleczne oblicze pokazał dopiero od połowy trzeciej kwarty, gdy szkoleniowiec posadził na ławce Ivana Almeidę. - Musi zrozumieć, co tu się dzieje. Wiem, ile on znaczy dla Włocławka. Chwała mu za doprowadzenie zespołu do mistrzostwa, ale nie był sam na boisku. Niezależnie od wszystkiego to sami zawodnicy muszą sami zdawać sobie sprawę, że to gra zespołowa. Nie zagrał dobrego meczu, ale nie wskazujemy go jako winnego, możemy wygrywać tylko zespołowo. Ivan musi zmienić swoje nastawienie. Jeśli tego nie zrobi, to będzie siedział na ławce. On bardzo chce, ale musi dołożyć do tego głowę - powiedział trener po meczu.

Kibicom nie uszła uwagi reakcja Kabowerdeńczyka, który po meczu usunął z instagrama wszystkie zdjęcia związane z Anwilem oraz zmieścił komentarz: "każda historia ma swój koniec". Kolejny komentarz już nie nadaje się do cytowania i odnosił się do relacji z nowym trenerem.

Przemysław Frasunkiewicz od początku postawił sprawę jasno: to on będzie rządził w zespole i będą grać zawodnicy, którzy ten fakt zaakceptują. Nie sposób zresztą odmówić trenerowi racji i słuszności w decyzjach w czasie meczu. Fakty są takie: Ivan Almeida już w pierwszej połowie zaliczył 5 strat. W 3. kwarcie usiadł na ławce po serii nieudanych indywidualnych akcji, gdy King zaliczył serię 12:0 i odjechał na rekordowe 20 punktów przewagi (43:63).

W niedzielę Almeida dołożył jeszcze do pieca. "Od dzisiaj nie jestem już graczem Anwilu z powodu opóźnionych płatności" - poinformował w mediach społecznościowych. To byłaby wielka niespodzianka. Koszykarz w trakcie sezonu podpisał kontrakt z 1,5 roku. We Włocławku był witany jak zbawca. Jest jednym z najlepszych strzelców PLK, ale też gra ostatnio bardzo indywidualnie.