Podcięła sobie żyły w wieku dwudziestu lat, nie wierząc, że uda jej się „stać normalną”. Do dziś pamiętam ich twarze, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie wolno piętnować ludzi ani oceniać ich wyborów. I oto przedwczoraj dowiedzieliśmy się, że w Orlando uzbrojony 29-latek zabił w gejowskim klubie 50 osób i 53 ranił. Prezydent Obama przyznał, że to „najbardziej krwawa strzelanina w historii USA, akt terroru i nienawiści”. Z całego świata popłynęły kondolencje i wyrazy oburzenia. Do morderstwa przyznało się Państwo Islamskie.
Wczoraj za to Młodzież Wszechpolska, faszyzująca organizacja, której przedstawiciele zasiadają w polskim Sejmie w klubie Kukiz’15, zamieściła wpis... popierający masakrę w Orlando. „Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią. Sami tę śmierć na siebie ściągnęli” - napisali. Niedługo później wpis zniknął, ale „Wszechpolacy” obiecują, że będą się modlić za zamordowanych. O nawrócenie na bycie „normalsem”, ale już w niebie.
Atak terrorystów na mniejszość homoseksualną nie różni się od ataku na francuską redakcję „Charlie Hebdo”. Równie dobrze terroryści mogą dojść do wniosku, że zaatakują chrześcijan, bo jest ich mniej niż wyznawców islamu. Wszyscy jesteśmy równi wobec terroru. I ciągle równie słabi.
Jarosław Iwaszkiewicz, Witold Gombrowicz, a teraz w liście otwartym opublikowanym w „Gazecie Wyborczej” do orientacji seksualnej przyznają się dziennikarze, artyści, m.in. Ignacy Karpowicz, znakomity pisarz. Nie sądzę, aby swoim wyznaniem prosili się o śmierć. Chcą normalności, która oznacza banalne: „żyj i daj żyć innym”. Mnie jest wstyd, że „Wszechpolacy” walczą o życie poczęte, ale gdyby wiedzieli, co z niego wyrośnie, nie wahaliby się nawoływać do linczu.
Policja z Orlando podaje szczegóły akcji w klubie Pulse
RUPTLY