- Moja ostatnia wizyta na poczcie przy ul. Połczyńskiej 3 trwała aż prawie dwie godziny - opowiada zbulwersowany pan Jan, nasz stały czytelnik.
- Kolejka do jedynego otwartego okienka ciągnęła się całymi metrami. Głównie ustawiały się w niej osoby starsze. Część z nich musiała marznąć na zewnątrz. Czekałem w tej kolejce tylko po to, by wysłać list polecony, bo co mam zrobić? Przecież nie mogę wysłać go np. z banku. Podobnie jest z kupnem znaczków - poczta uczyniła się swoistym monopolistom, bo można je kupić jedynie w ich placówkach - dodaje nasz czytelnik z Bartodziejów.
Przeczytaj także:Kilkudziesięcioosobowe kolejki na poczcie
- Z pewnością pochylimy się nad tą sprawą i wyjaśnimy czemu nasi klienci musieli stać w tak długiej kolejce - odpowiada Grzegorz Warchoł z biura prasowego Poczty Polskiej.
Poczta Polska przechodzi restrukturyzację. Jeszcze do końca tego roku z pracą będzie musiało pożegnać się 2300 jej pracowników.
- Zwalniają tysiące swoich pracowników a teraz nie ma kto otworzyć na poczcie drugiego okienka - oburza się pan Jan.
- Zdecydowanie zapewniam, że sytuacja w której w urzędzie otwarte było tylko jedno okienko nie wynika z redukcji zatrudnienia - przekonuje ze swojej strony Warchoł.
Mieszkańcy Bartodziejów nie są jedynymi, którzy muszą uzbrajać się w cierpliwość, chcąc skorzystać z usług Poczty Polskiej. Trzy tygodnie temu pisaliśmy o zakręconych kolejkach w urzędzie pocztowym na Błoniu. Nasz czytelnik na wysłanie przesyłki czekał tam pół godziny. Naczelniczka poczty przyznała, że petenci mogą trochę dłużej czekać, ale tylko wtedy, kiedy jedna z pracownic "rozlicza" listonoszy.
Z relacji naszej rozmówczyni wynikało, że brakuje też rąk do pracy, bo część personelu jest na chorobowym, a na przyjęcie nowych pracowników praktycznie nie ma szans.
Do sprawy będziemy jeszcze wracać na naszych łamach. Jednocześnie czekamy na kolejne sygnały dotyczące długich kolejek w urzędach pocztowych.
Czytaj e-wydanie »