Kilka dni temu mieszkańcy bloku przy ul. Żmudzkiej 47 dostali rozliczenie ze spółdzielni. M.in. "kosztów zużycia zimnej wody, śmieci i gazu na budynku". - W moim przypadku jest to około stu trzydziestu złotych - mówi pan Janusz Patalon, jeden z mieszkańców.
Pozostali lokatorzy bloku też muszą dopłacić. Mniej lub więcej - w zależności od metrażu. - Średnio sto złotych na osobę, w sumie kilka tysięcy - wskazuje Czytelnik.
Gdzie się podziała woda?
Sama dopłata nie jest nowością, nowością jest jej wysokość (zazwyczaj wynosiła kilkanaście złotych). - Tym razem bardzo dużo doliczyli nam za wodę - zauważa Roman Mankiewicz, inny z mieszkańców.
- Wysoka dopłata wynika z dużej różnicy między odczytem głównego wodomierza w budynku, a sumą odczytów wodomierzy mieszkańców - potwierdza Teresa Orzechowska, wiceprezes spółdzielni "Zjednoczeni".
Mieszkańcy mówią, że to nie wina liczników. - Przez kilka miesięcy przy głównym zaworze w piwnicy był wyciek - twierdzą.
Sami nie mają dostępu do tego pomieszczenia, ale dowiedzieli się o awarii od hydraulików, którzy wykryli nieszczelność. - Administracja nie zauważyła przecieku wcześniej, a teraz każe nam płacić za zaniedbania - oburzają się nasi rozmówcy.
Przyczyn nie znają, ale już obciążyli mieszkańców
- Oskarżenia są pochopne, bo nie znamy przyczyn większego zużycia wody i nie wiemy o przecieku - broni się Teresa Orzechowska.
Brak wiedzy nie przeszkodził jednak w obciążeniu kosztami mieszkańców.
Czy spółdzielnia weźmie spłatę tych kilku tysięcy złotych na siebie, jeśli okaże się, że zwiększone zużycie spowodował wyciek?
- Proszę zadzwonić pod koniec przyszłego tygodnia, wtedy będziemy wiedzieli więcej i będziemy mogli rozmawiać o konkretach, a nie spekulować - unika odpowiedzi pani wiceprezes.
Mieszkańcy nie wyobrażają sobie, by mieli dopłacać. - Po to mamy liczniki, żeby płacić według nich, a nie za to, że administracja nie interesuje się stanem instalacji i nie konserwuje jej na bieżąco - zżyma się Roman Mankiewicz, a Janusz Patalon dodaje, że na dopłatę zwyczajnie ich nie stać.
- Większość mieszkańców to emeryci i renciści, a spółdzielnia cynicznie wykorzystuje naszą uczciwość i to, że zawsze sumiennie za wszystko płacimy - kwituje gorzko mężczyzna.
Do sprawy wrócimy.