Wygrabić szczupaka

     Pan Kazimierz, emerytowany aktor Teatru Polskiego w Bydgoszczy, zetkną się z wędką po raz pierwszy jeszcze za czasów studenckich. Na dobre jednak pan Kazimierz zaczął łowić trzydzieści lat temu.
     - Pojechałem do moich przyjaciół na wieś w okolice Dąbrowy Chełmińskiej. W ich posiadłości - opowiada czytelnik - jest spory, zarośnięty szuwarami staw. Brzeg jest wysoki, a dostęp do wody miejscami trudny. Najważniejsze: są tam nie byle jakie ryby - m. in. duże karpie, wielkie szczupaki. Wczesnym popołudniem zabrałem spinning i poszedłem biczować wodę. Długo to nie trwało, wziął szczupak. Po odjazdach, próbach ucieczki w tatarak i saltach, zorientowałem się z jak wielką rybą mam do czynienia. Holowałem drapieżcę do brzegu zaledwie 15 minut, ale nie miałem czym go podebrać. Na pomoc przybiegł mój kolega, Wiesław i z braku pod ręką lepszego narzędzia sięgnął po szczupaka grabiami...
     Wędkarz do połowu użył spinningu długości 170 cm z włókna szklanego (jeden ze starszych modeli), kołowrotka SHIMANO R-1000 i żyłki o przekroju 0,40 mm TITANIUM; bez przyponu (!) Przynętą była wahadłówka GNOM w kolorze złotym.