Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrałem z nałogiem - czuję, że żyję!

Ewelina Kwiatkowska
nadesłane
- Pijąc nałogowo sięgnąłem dna - zwierza się maratończyk Jerzy Stawski. - Pewnego dnia powiedziałem - stop. I zdołałem się zmienić. Teraz, zamiast butelek z wódką w moim domu można znaleźć w setki medali i pucharów.

Dramat pana Jerzego zaczął się dość niewinnie:
- Tuż po szkole średniej zacząłem piwkować z kolegami. Mając dwadzieścia kilka lat stałem się alkoholikiem. Dzień bez wina czy wódki był dla mnie nie do zniesienia. Początkowo dobrze kryłem się przed otoczeniem. Nie na darmo mówi się, że nałogowcy są mistrzami manipulacji. W końcu straciłem zupełną kontrolę nad swoim życiem.

Kiedy pan Jerzy usłyszał, że ma marskość wątroby - nie odstawił butelki. Tłumaczy, że pijąc nie czuł strachu przed tym, co go czeka. - To było błędne koło - wyjaśnia mężczyzna. - Po prostu nie byłem w stanie wziąć się za siebie.

W wieku 42 lat pan Jerzy trafił na terapię odwykową do Czernikowa. Okazało się, że specjalistyczna pomoc i wsparcie innych osób z problemami - zrobiły swoje.
- To mi pomogło, wreszcie poczułem się wolny - podkreśla. - Chociaż zakończyły się szalone imprezy - okazało się, że mogę wieść barwne, wartościowe życie. W ciągu dwóch lat przeżyłem więcej niż przez dwadzieścia lat picia. Tak się zawziąłem, że zupełnie zerwałem z alkoholem. Ale nadal podkreślam, że wciąż jestem alkoholikiem.

Zamiast butelki - wygodne buty i dres

W 1993 roku pan Jerzy wziął udział w pierwszym biegu. Tak zaczęła się jego wielka przygoda. - Początkowo myślałem, że kresem moich możliwości jest półmaraton - wspomina z uśmiechem. - Okazało się, że mogę przebiec znacznie więcej - 42 km 195 m.

Za sobą ma 125 maratonów i 4 ultramaratony, które należą do najbardziej wyczerpujących. Moskwa, Barcelona, Piza, Londyn, Kopenhaga czy norweskie Tromso - to tylko niektóre z miejsc, gdzie biegał pan Jerzy.
- Chwila, kiedy przekroczyłem koło polarne była jednym z najpiękniejszych momentów mojego życia - opowiada maratończyk. - Biała noc i wielkie połacie śniegu zrobiły na mnie niesamowite wrażenie.

Który z biegów na 24 kilometry najlepiej wspomina pan Jerzy? - Maraton w Atenach - odpowiada błyskawicznie. - Nazywam go maratonem na piątkę. Dlaczego? W klasyfikacji ogólnej zająłem 55 miejsce, w mojej kategorii wiekowej zaś - 5. Poza tym, był to mój 55 maraton, w którym biegłem mając 55 lat. Sporo tych zbiegów okoliczności, prawda?

Maratończyk z jedną nerką i marskością wątroby?

Pana Jerzego nie powstrzymał nawet nowotwór nerki. - Biegałem już dwa miesiące po jej usunięciu - dodaje. - Przecież serce i nogi miałem sprawne! Ten sport to dosłownie krew, pot, ale i łzy szczęścia. Nie można z niego tak łatwo zrezygnować.
Dzięki swojej sportowej karierze pan Jerzy poznał największe gwiazdy.
- Kiedyś kumplowałem się tylko z alkoholikami. Przecież na melinie nie poznałbym Ireny Szewińskiej, Agaty Młynarskiej czy judoki Rafała Kubackiego. Zresztą, mam przyjaciół na całym świecie - od byłej Jugosławii po Holandię, skończywszy na Ukrainie i Słowacji.

Ile pan Jerzy wybiegał do tej pory kilometrów?
- Na liczniku mam ich ponad 50 tysięcy - uśmiecha się. - Wszystko skrzętnie notuję, więc dokładnie wiem. Ale to jeszcze nie koniec! Marzę o wyprawie do Stanów Zjednoczonych. Udział w nowojorskim maratonie to przecież marzenie każdego długodystansowca!

Najważniejsze są dwie linie - meta i start

Mimo pracy, ciągłych spotkań grupy AA i treningów - pan Jerzy znajduje jeszcze czas na hiszpańskie pasodoble czy sambę, a w tym towarzyszy mu ukochana osoba.
- Dla przyjemności ćwiczę z żoną tańce towarzyskie - zdradza. - Alkohol przestał mnie kusić. Mam ciekawsze zajęcia niż zalewanie się w trupa. Teraz liczą się tylko dwie linie - start i meta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska