Pan Józef mieszka w Złowodach w gminie Wielgie. Jest wieloletnim Czytelnikiem "Gazety Pomorskiej". Zwrócił się do nas z prośbą o pomoc w ważnej dla niego sprawie. - Przyjechałem do Włocławka do lekarza dermatologa - mówi. - W poradni przy ulicy Stodólnej mile mnie przyjęła i zbadała pani doktor, następnie przepisała lek. Ponieważ jestem uważnym Czytelnikiem "Gazety Pomorskiej" wyczytałem w jednej z rubryk, dotyczącej Narodowego Funduszu Zdrowia, że jako osobie represjonowanej należy mi się bezpłatna recepta.
Dermatolog wypisał receptę, podając na niej konieczne dane - w tym numer legitymacji Ogólnopolskiego Związku Represjonowanych Żołnierzy Batalionów Budowlanych. Niestety, w jednej z włocławskich aptek nie chciano mu wydać leku. Zażądano zaświadczenia z Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Takiego zaświadczenia fundusz nie mógł mi wystawić - mówi Józef Tomaszewski po wizycie w NFZ. Skierował się do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przy placu Wolności, ale że jest emerytowanym rolnikiem, polecono mu wizytę w KRUS, bowiem pan Józef jest emerytowanym rolnikiem. - Ja nie jestem taki biegacz, siedziba KRUS jest na drugim końcu miasta, to dla mnie trochę daleko... - mówi pan Józef, który zdecydował się szukać pomocy w redakcji "Pomorskiej". - Wiem, że zaświadczenia nie załatwi się przez telefon, ale może od razu się dowiem, czy w ogóle warto tam jechać?
Skontaktowaliśmy się z Małgorzatą Żuchowską z KRUS, która obiecała zorientować się w sprawie. Za pół godziny odpowiedź była gotowa. Na podstawie recepty, wypisanej przez uprawnionego lekarza (sprawdziliśmy, dermatolog ma takie uprawnienia) i wypełnionej zgodnie z wymogami, to znaczy z podaniem numeru legitymacji i odpowiedniego symbolu, można wydać lek.
Traktuje o tym paragraf 45 ustawy z dn. 27sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, par. 45. Ośmielony tą informacją pan Józef wykupił receptę w jednej z aptek przy włocławskim deptaku. Tym razem bez jakichkolwiek problemów. Do sprawy wrócimy.