Domar, sieć sklepów ze sprzętem AGD i RTV, upadł na początku listopada 2009 r. Jego wierzyciele czekają na spłatę długów. Ma w tym pomóc wyprzedaż towaru, która wczoraj rozpoczęła się w jednym z dawnych marketów firmy przy ul. Szajnochy w Bydgoszczy.
Pierwszy klient pojawił się przed sklepem po północy. Później dołączyli do niego kolejni. Gdy rano otworzono bramę, tłum ruszył do drzwi. Okazały się zamknięte i opatrzone kartką, że do sklepu wpuszczanych jest po dziesięć osób.
Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Przed drzwiami stali głównie mężczyźni.Ściśnięci, zmarźnięci. W głębi tłumu widoczna była głowa kobiety. Dochodził donośny płacz dziecka.
Drzwi otworzyły się o godzinie 9.30, klienci ruszyli i... zatrzymali się przy kolejnych drzwiach. Dalej wejść mogło tylko kilka osób. Każdy dostał opiekuna - byłego pracownika Domaru, ubranego w czerwoną bluzę, charakterystyczny kolor upadłej firmy.
Mężczyzna, który przepracował w sieci wiele lat, komentuje: - Ludzie się pchają, a to przecież jest wyprzedaż po wyprzedaży. Tu są resztki, jakich przed upadkiem firmy nie udało się sprzedaż podczas przeceny.
Klientom to nie przeszkadza. Tak samo jak fakt, że na sprzęt nie dostaną gwarancji i rękojmi. Oglądają mniej lub bardziej zakurzony towar, często uszkodzony i w zniszczonych kartonach. Wielkie, płaskie telewizory z pękniętymi matrycami po 200 złotych, wieże bez pilotów, odtwarzacze DVD za kilkadziesiąt złotych... - Kupiłem kolumny po 250 złotych. W internecie stoją po 1500 złotych. To się opłacało - mówi pan Michał, młody bydgoszczanin. Swoimi zakupami załadował ręczny wózek widłowy. Gdy mężczyzna zabiera towar ze sklepu, reszta klientów jest już prawie w hali.
Napierający tłum wygina metalowe barierki, łamie bramki z wykrywaczami metalu. Byli pracownicy Domaru nie są w stanie zapanować nad sytuacją. Gdzie jest ochrona? - Stoi przy bramie - tłumaczy Gizela Eckert-Kurczewska, syndyk Domaru. - Wezwaliśmy policję.
Mundurowi trochę uspokoili sytuację.
Mija ponad godzina od rozpoczęcia wyprzedaży. Zakupy zrobiło dotychczas kilkanaście osób. Inni czekają. Klientka w czapce odbiera telefon: - Halo? Jestem w Domarze. Chyba zadzwonię do pracy i wezmę wolne.
Od poniedziałku do czwartku market Domaru będzie czynny w godz. 9.30-16.30, w piątki w godz. 12.30-19.30.
