Spór, który trafił do sądu, dotyka granic między prawem państwowym a kanonicznym.
Już nie ksiądz, a jeszcze ubezpieczony jak duchowny
W maju 2024 r. duchowny Kościoła rzymskokatolickiego złożył rezygnację ze stanu kapłańskiego, informując biskupa, że 28 maja kończy pełnienie funkcji duszpasterskich. Dzień później opuścił parafię, a jego decyzja została przyjęta przez przełożonych. Nie wszczęto jednak kościelnej procedury formalnego przeniesienia go do stanu świeckiego, która zgodnie z kodeksem prawa kanonicznego wymaga m.in. dekretu Stolicy Apostolskiej lub sądowego orzeczenia.
Mimo to NFZ uznał w grudniu 2024 r., że mężczyzna nadal podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu zdrowotnemu dla duchownych. Argument? Dopóki Kościół nie wyda oficjalnej decyzji o laicyzacji, w świetle prawa kanonicznego pozostaje kapłanem. Tym samym obowiązek opłacania składek – wyższych niż w przypadku osób świeckich – miał trwać „do odwołania”.
Spór o słowo „wystąpienie”
Zastępca RPO, Stanisław Trociuk zwraca uwagę, że ustawa o systemie ubezpieczeń społecznych mówi, że obowiązek ubezpieczenia wygasa z chwilą „wystąpienia” ze stanu duchownego.
- Słowo „wystąpienie” należy rozumieć jako dobrowolną rezygnację, a nie formalną decyzję kościelnej władzy – podkreśla Trociuk.
RPO wskazuje, że państwo nie może uzależniać praw obywatelskich od wewnętrznych procedur Kościoła. – Jeśli ktoś złożył rezygnację i faktycznie przestał pełnić funkcje kapłańskie, traci status duchownego w kontekście ubezpieczeń. To nie ingeruje w autonomię Kościoła, który wciąż może uznawać go za kapłana – tłumaczy rzecznik.
Precedens dla wielu byłych duchownych
Wyrok WSA może stworzyć precedens. Jeśli sąd przychyli się do argumentów RPO, tysiące duchownych różnych wyznań zyskają jasne prawo do rezygnacji ze składek w momencie porzucenia kapłaństwa. Dla NFZ oznaczałoby to jednak konieczność weryfikacji nie tylko dokumentów kościelnych, ale i faktycznej sytuacji byłych kapłanów.
