Od początku czerwca Eugeniusz Targaczewski śle pisma do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wszystkie dotyczą tej samej sprawy. Dojazdu do jego posesji. Wcześniej nie stanowiło to żadnego problemu. Zjeżdżając z drogi nr 1 można było wjechać na ulicę Piaskową lub kierować się na prawo, wprost do bramy naszego Czytelnika. Sytuacja zmieniła się kilka miesięcy temu, gdy wzdłuż remontowanej drogi pojawiły się rowy, oraz przepusty z prawdziwego zdarzenia. - Nie mogłem wprost uwierzyć, gdy pewnego dnia zobaczyłem, że przed wjazdem wykopano rów - denerwuje się Czytelnik ze Starych Marzów. - Żeby dostać się na moją posesję trzeba przeciskać się przewężeniem, które jest tak wąskie, że zjeżdżając na jedną stronę można wpaść do rowu, w drugą zahaczyć o słupek ogrodzenia.
Było tak od zawsze
Pan Eugeniusz w sporze z GDDKiA używał różnych argumentów. Między innymi przygotował oświadczenie, pod którym podpisało się kilkudziesięciu najstarszych mieszkańców wsi, poświadczających, że zawsze w miejscu, gdzie teraz jest rów, znajdował się dojazd do jego domu.
Na nic się też zdał projekt, sporządzony przy okazji planów rozbudowy. - Z rysunku, wykonanego przez geodetę, jasno wynika, że dojazd do "jedynki" znajduje się na wprost mojej bramy - przekonuje. - Nie ma żadnych esów-floresów, tylko prosty odcinek.
Zdaniem pana Eugeniusza, to co się stało jest zemstą za jego starania w 2003 r. o usunięcie sprzed jego domu tzw. czarnego punktu. Dopiął swego. Ostrzegawcze pasy na jezdni, mające zwrócić uwagę kierowców, że w tej okolicy często dochodzi do wypadków, przesunięto o kilkaset metrów. Dlaczego? - Nie dało się spać - wspomina. - W ramach chyba jakiegoś eksperymentu pasy były znacznie wyższe, w efekcie czego odgłos był o wiele bardziej dokuczliwy niż gdzie indziej. Hałas sięgał 85 dB. Pękały ściany, chodziliśmy niewyspani. Przyznano nam rację, chociaż usłyszałem, że przez takich jak ja, państwowe pieniądze wyrzuca się w błoto.
Zgodnie z dokumentacją
- Nie ma mowy o żadnej zemście - zapewnia Tomasz Okoński, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Przy okazji remontu postanowiono odtworzyć wszystkie zjazdy, zgodnie z dokumentacją. Pan Targaczewski doskonale wie, że dojazd do jego domu był dziki. Powinien korzystać z wjazdu prowadzącego na ulicę Piaskową. Wcześniej nie stanowiło to problemu, bo nie było rowu.
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? - Są dwa - odpowiada rzecznik. - Pierwsze, to zwrócić się do GDDKiA z prośbą o odtworzenie zjazdu z zachowaniem wszystkich wymogów formalnych. Drugim rozwiązaniem jest nieco inne usytuowanie bramy, tak, aby dojazd do posesji prowadził z ulicy Piaskowej.