Biblioteki publiczne, pozostające przez lata na całkowitym utrzymaniu samorządów, zyskały ostatnio dużą samodzielność. Wciąż są placówkami samorządowymi, wciąż są dotowane z gminnych budżetów, ale mają już prawo do samodzielnego działania finansowego, zdobywania pieniędzy na własną działalność z innych źródeł.
Gminna Biblioteka w Wielgiem - i jej dwie filie w Zadusznikach oraz w Czarnem - tę swobodę finansową zyskała już w 2003 roku. Organem prowadzącym wciąż jest gmina. Na swoją działalność biblioteka otrzyma w tym roku z gmin- nego budżetu 172 tysięcy złotych. - To jest nasza podstawowa dotacja, ale nie jedyna - mówi kierownik Katarzyna Kwiecińska. - Dzięki nowej formule organizacyjnej możemy ubiegać się o inne dotacje, na przykład z ministerstwa kultury na zakup nowych książek, różnych fundacji i funduszy.
Dopiero od stycznia tego roku na podobne przeobrażenie biblioteki zdecydowano się w Dobrzyniu nad Wisłą. Placówka ta, wraz z filią w Chalinie, otrzymuje gminną dotację w wysokości 140 tys. złotych. - W nowej sytuacji mamy większe pole działania i zdobywania pieniędzy na naszą działalność, głównie oczywiście zakup książek - mówi kierownik Zbigniew Koprowski. - Liczymy na różne źródła wsparcia, fundacje, sponsorów, i tym podobne, sami możemy także zarabiać, wynajmując na przykład pomieszczenia lub przejmując na nasze konto opłaty z kar za przetrzymywanie książek. Ten ostatni przykład jest symboliczny, bo przecież trudno byłoby naprawdę utrzymać się z tak mizernych wpływów. Ale możliwości są.
Bibliotekarze są raczej zadowoleni z tych organizacyjnych zmian. Z jednym wyjątkiem - ponieważ sami gospodarują funduszami, uporać się muszą z problemami księgowymi, do czego zatrudnić trzeba dodatkowe fachowe siły.