Najokazalej wygląda bursa dla chłopców. - Dawniej w tym pięknym budynku było kasyno wojskowe - przypomina Rafał Kruszczyński, wolontariusz pracujący w grudziądzkiej bursie, która za patrona obrała kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Pokoje urządzono
z wielkim gustem i kolorowo. Dominuje w nich niebieski.
Sypialnie są dwuosobowe, każdy mieszkaniec dysponuje biurkiem, szafą i swoim łóżkiem. Co nie znaczy, że nie trzeba doposażyć bursy. - Ciągle nie możemy się dorobić wyposażenia kuchni, dlatego nie można przygotowywać obiadów na miejscu.
Dzięki przychylności
Jadwigi Koniecznej, właścicielki restauracji "Żak", nasi mieszkańcy jedzą tam darmowe obiady - mówi Kruszczyński.
Męska bursa daje schronienie 14 uczniom szkół średnich: techników, liceów, niemal każdy chodzi do innej szkoły. Jednak miejsc jest 40 i gospodarze czekają na następnych mieszkańców. Przy naborze preferowani są uczniowie wywodzący się z popegeerowskich wiosek, gdzie rodzicom trudno o pracę, skąd daleko do szkoły. Oczywiście pomoc otrzymują tylko dobrze uczący się.
Bursa dla dziewcząt w Brodnicy zajmuje parterowy budynek, który przez cztery lata nie był wykorzystywany. - Był ogromnie zniszczony, wiele wysiłku kosztowało nas doprowadzenie go do użytku - mówi ks. Grzegorz Bohdan, dyrektor Brodnickiego Ośrodka Caritas Diecezji Toruńskiej im. bpa Jana Chrapka. Pokoje dziewcząt wyposażono w podstawowe meble, brakuje jednak biurek, komódek. - Ważniejsze jest zbudowanie jadłodajni. Lada tydzień ruszamy z budową. Dzięki tej stołówce obiady otrzymają na miejscu nie tylko mieszkanki bursy, ale i brodniczanie - mówi ks. Bohdan. Ta inwestycja umożliwi też
zwiększenie ilości miejsc
w bursie: dotychczasowa stołówka zostanie przekształcona w sypialnie.
Obie placówki są utrzymywane z Funduszu dla Janka Muzykanta Caritas Diecezji Toruńskiej. Liczba podopiecznych Caritasu jest zależna od hojności mieszkańców. Im więcej osób wspomaga fundację, tym więcej uczniów otrzyma stypendia i tam zamieszka.
