- Akcja pomocowa nie zakończyła się. Nie ma już zagrożenia życia dla mieszkańców, ale wszystko trzeba odbudować. Zniszczenia są tak duże jak na wojnie w Ukrainie - ocenił podczas środowego briefingu prasowego w Bydgoszczy wojewoda kujawsko-pomorski Michał Sztybel.
Dlatego wielu specjalistów z naszego regionu oraz wojska techniczne i obrony terytorialnej nadal, w systemie rotacyjnym, pomagają powodzianom na południu Polski.
Zasadnicza akcja ratunkowa zakończyła się wszakże i nadszedł czas na pierwsze podsumowanie. Za wzorowy udział w pomocy poszkodowanym listy gratulacyjne dla uczestników odebrali od wojewody: st. bryg. Marek Rusoń - zastępca komendanta wojewódzkiego PSP w Toruniu, płk Marcin Dojaś - dowódca 8. Kujawsko-Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej oraz Maciej Banachowski - Prezes WOPR Województwa Kujawsko-Pomorskiego.
Strażacy są jak pierwsza pomoc
Starszy brygadier Marek Rusoń przypomniał, że w akcji na terenie województwa opolskiego uczestniczyły specjalistyczne kompanie do spraw usuwania skutków powodzi „Brda” i „Drwęca”. W sumie w działaniach brało udział 163 zawodowych strażaków i 213 ochotników z 50 jednostek OSP. To ok. 10 proc. całego stanu osobowego województwa, ale nie wpłynęło to na pogorszenie gotowości służb pozostających w regionie.
Zadaniem strażaków było głównie wypompowywanie wody i usuwanie szlamu z zalanych domów. Zadysponowano także kontener wody pitnej i samochód – cysternę z paliwem.
To też może Cię zainteresować
Kujawsko-pomorska policja wysłała na pomoc Oddział Prewencji z Bydgoszczy oraz funkcjonariuszy ogniw wodnych (6 łodzi) i ruchu drogowego (40 radiowozów) z niemal wszystkich komend miejskich i powiatowych.
Wojsko pomaga w wielu zakresach
Pułkownik Marcin Dojaś wyliczył, że w operacji „Feniks” uczestniczyło blisko 1200 żołnierzy WOT z naszego regionu. Zapewniali wsparcie policji w ochronie mienia mieszkańców, zaś wyżsi oficerowie pomagali administracji samorządowej.
W drugiej linii operacyjnej było organizowanie polowych jednostek medycznych, ewakuacja medyczna ludności i szczepienia. W trzeciej linii (przy wykorzystaniu ciężkiego sprzętu inżynieryjnego) budowane były tymczasowe przeprawy, naprawiane były drogi. Czwartą linię stanowiła logistyka – dystrybucja wody pitnej, paliwa, zapewnienie dostaw prądu i ogrzewania (agregaty) przygotowywanie posiłków (na miejscu były kuchnie polowe). Piątą linią było szkolenie przedstawicieli lokalnego samorządu w ramach zarządzania kryzysowego.
Nasi żołnierze WOT wciąż pomagają na południu kraju. Jednym z ich zadań jest budowa przedszkola kontenerowego, które będzie otwarte 20 listopada.
Wojewoda dodał, że siły naszych „Terytorialsów” uzupełniali żołnierze zawodowi, w tym 2. Pułk Inżynieryjny z Inowrocławia, który stawiał most tymczasowy w Głuchołazach oraz cdziałający cały czas w systemie rotacyjnym 4. Pułk Chemiczny z Brodnicy (ok. 600 żołnierzy). Akcję koordynował i wspierał logistycznie Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy. Razem na południu działało już ponad 2 tys. naszych żołnierzy.
Ratownicy szybkiej wody się nie boją
Jednostki rejonowe Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z regionu zaangażowane były na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku.
- Było to 49 ratowników przeszkolonych do akcji na wodach szybko płynących i powodziowych. Wśród nich byli ratownicy medyczni. Bardzo się przydali w ewakuacji ludzi w zalanej wodą Nysie i w pomocy na terenie zakładu energetycznego. W Lewinie Brzeskim, wraz Morską Służbą Poszukiwania i Ratownictwa, pomagaliśmy poszkodowanym i ewakuowaliśmy osoby w stanie ciężkim, pod respiratorami. Natomiast we Wrocławiu nasi ratownicy umacniali wały przeciwpowodziowe – zrelacjonował Maciej Banachowski.
Zespół musi być zawsze gotowy na kryzys
Michał Sztybel stwierdził, że był to bardzo istotny poligon doświadczalny, bowiem nasze służby sprawdziły się w praktyce w sytuacji kryzysowej.
Jeszcze w środę wojewoda zwołał Zespole ds. Reagowania Kryzysowego, który przekazał informacje o gotowości regionu w zakresie zabezpieczenia powodziowego, łączność oraz koordynacji działań w sytuacjach gdyby doszło do zalania jakichś terenów.
- To po to, by być przygotowanym. Przypomnę, że w naszym regionie Wisła ma najdłuższy odcinek w całym kraju – dodał wojewoda. Od siebie dodajmy, że to 205 km.
Dodajmy też, że w akcji powodziowej sprawdziły się także osuszacze wydane co do jednego z magazynów województwa. Teraz trzeba uzupełnić stany magazynów.
