Mężczyzna już raz zabił. To było w latach 70-tych. Wówczas stanął przed sądem za zabójstwo swojej żony. Historia się powtarza. W tym przypadku tak było.
Swoją drugą ofiarę poznał przez internet. Znajomość trwała kilka miesięcy. To wiadomo. Nie wiadomo natomiast, dlaczego 25-latka z Czerska (powiat chojnicki) przyjechała do 64-latka. On gościł ją w swoim mieszkaniu w gdańskim Brzeźnie.
Ostatniego stycznia tego roku policja dostała zgłoszenie. Dzwonił mężczyzna. Powiedział, że zabił. Stanisław Ch. poprzedniego wieczora zadał kilka ciosów młotkiem i udusił kobietę. Dusił tak długo, aż 25-letnia studentka przestała dawać oznaki życia.
Nie tylko zbrodnia zszokowała policjantów. Zabójca miał też oryginalny motyw zbrodni. Mieszkaniec Gdańska mówił, że chciał wrócić do więzienia, bo tam będzie miał normalne życie, wikt i opierunek.
Sąd zastosował wobec niego tymczasowy areszt na trzy miesiące. Mężczyzna trafił na obserwację psychiatryczną. Spędził w klinice dwa miesiące. Efekt? Lekarze wykluczyli niepoczytalność. - Nie stwierdzili, żeby miał zniesioną bądź ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem - mówi na łamach “Dziennika Bałtyckiego” prokurator Ewa Burdzińska.
Do sądu skierowano akt oskarżenia przeciw 64-latkowi. Wygląda na to, że dokonując zbrodni, kierował się “motywacją zasługującą na szczególne potępienie”.
W takim przypadku sprawcy grozi 25 lat więzienia albo dożywocie. Śledczy uważają, że Stanisław Ch. posiedzi za kratkami do końca swojego życia. Czyli tak, jak przecież chciał.