- Pani burmistrz ma do wykorzystania zaległy urlop za ostatnie trzy lata. Rocznie pani burmistrz przysługuje dwadzieścia sześć dni urlopu. Czyli pani burmistrz
do końca kadencji
powinna wypoczywać przez siedemdziesiąt osiem dni. Jednak w razie nie wykorzystania urlopu przysługuje jej ekwiwalent pieniężny za tenże urlop. Za całe siedemdziesiąt osiem dni - wylicza radny Ryszard Kordalski.
- Po ostatniej podwyżce pensji, o którą tak walczył i wnioskował wiceprzewodniczący Kłosowski, a popierała większość Rady Miasta pani burmistrz zarabia około 9,5 tysiąca złotych brutto miesięcznie. Czyli śmiało można powiedzieć, że za urlop otrzyma ekwiwalent w wysokości co najmniej
25 tysięcy złotych netto
Co najmniej - przekonuje samorządowiec.
- Przed miesiącem rozmawiałem o sprawie z prawnikiem. Analizujemy prawne możliwości rozwiązania problemu - mówi Grzegorz Chętnicki, przewodniczący rady w Nowym Mieście Lubawskim. - Podobny problem miała poprzednia rada i pamiętam, że w tej sprawie zapadł nawet wyrok sądu administracyjnego. Nie zamierzamy tego tak zostawić - zapewnia.
- Z tego co się orientują rada nie ma prawnej możliwości wysłania burmistrza na przymusowy urlop. To już kwestia poczucia moralności pani burmistrz. Jednak jeśli na najbliższej sesji stanie uchwała w tej sprawie, to będę głosował za wysłaniem pani burmistrz na urlop - kwituje przewodniczący.
Grzegorz Chętnicki tłumaczy także wymiar zaległego urlopu: - Za ubiegłe lata to około czterdziestu dni. Obecny rok jeszcze trwa.
W tej sprawie próbowałem wczoraj porozmawiać z burmistrz Lidią Grabowską.
- Te informacje nie są prawdziwe - odpowiedziała i poprosiła o pytania w formie pisemnej.
Po 11.30 wysłałem maila oraz faks. Urzędnicy potwierdzili odbiór poczty elektronicznej.
- Pani burmistrz jest zajęta ale zapewnia, że otrzyma pan odpowiedzi - mówili do 15.15 (czas zamknięcia magistratu) kolejni urzędnicy.
Mimo wielu telefonów nie otrzymałem wczoraj odpowiedzi.