https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Załoga toruńskiego Torpo nie godzi się na zmiany w firmie

Magdalena Stremplewska
fot. Łukasz Fijałkowski
Pracownicy toruńskiej firmy Torpo nie wierzą w dobre chęci prezesa. Boją się, że najpierw stracą wszystkie prawa, a zaraz potem - pracę.

Do końca marca toruński producent męskiej odzieży nie odczuwał kryzysu. Były dodatkowe godziny pracy i premie. Jeszcze kilka tygodni temu do firmy przyjęto część załogi zlikwidowanego Merinotexu. Teraz liczba zamówień spadła, a czterystuosobowa załoga drży o pracę.

- Na razie utrzymujemy stan zatrudnienia, praca jest, ale musimy myśleć o przyszłości. Czasy kryzysu zobowiązują do poszukiwania nowych rozwiązań i zapewnienia środków finansowych na dalsze funkcjonowanie przedsiębiorstwa. Stąd pomysł na współpracę z firmą outsorcingową, która unijne granty przeznacza na szkolenia pracownicze. W dniach postoju pracownicy na terenie zakładu przechodziliby kursy kierunkowe, w swoim zawodzie lub pokrewne - mówi Jan Kucharski, prezes Torpo.

Dzięki temu pracownicy, mimo niższych zamówień, utrzymaliby pensje na obecnym poziomie. Byłaby też gwarancja pracy przez kolejne trzy lata - w tym przynajmniej przez rok na rzecz Torpo. Warunek jest jeden, muszą się zwolnić i zatrudnić w agencji pracy tymczasowej Euroconnect z Gorzowa Wielkopolskiego. Na to większość załogi toruńskiego zakładu nie chce się zgodzić.

- Jako pracownicy tymczasowi stracimy wszystkie prawa, nie będzie się nam należał zasiłek z urzędu pracy, odprawy, nic. A większość z nas przepracował tu kilkadziesiąt lat. Już wolałybyśmy zostać zwolnione grupowo, przynajmniej zachowałybyśmy swoje przywileje - mówi Barbara.

- Mam ponad trzydziestoletni staż pracy. Gdzie będę szukać zatrudnienia, gdy po roku przestanie obowiązywać umowa z Torpo? W moim wieku mam zbierać truskawki albo pieczarki? Bo tylko takie są oferty w Euroconnect - denerwuje się jedna ze szwaczek. - Skoro jest praca, to dlaczego nie możemy zostać w zakładzie jako pełnoprawni pracownicy Torpo? Po tylu latach pracy po prostu chcą się nas pozbyć. Nie damy się. Jest nas dużo, trzeba się z nami liczyć - mówi Ewa.

Pracownicy winią nowy zarząd o kłopoty firmy. - Zmarnować tak duży zakład w tak krótkim czasie i postawić czterysta osób pod bramą urzędu pracy to naprawdę karygodne - słychać w tłumie niezadowolonych.

- Prezes przyszedł w październiku i obiecywał nam złote góry, że będzie praca przynajmniej przez dziesięć lat. W lutym oszustwem namówił nas do rezygnacji z jubileuszy i odpraw, twierdząc, że dzięki temu nie będzie zwolnień. A teraz słyszymy - pracy nie ma. Szef potraktował nas nie jak ludzi, ale jak śmieci - mówi zdenerwowana Elżbieta.

O problemach w firmie szwaczki powiadomiły Państwową Inspekcję Pracy. Wczoraj w zakładzie rozpoczęła się kontrola. - Na razie badamy sprawę, zbieramy dokumentację. Kontrola potrwa przynajmniej dwa dni - mówi Beata Gołębiewska, rzeczniczka okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy.

O interwencję szwaczki poprosiły też posła z regionu. Polityk ma w ich imieniu przedstawić sprawę prezydentowi Torunia. - Miasto nie może pozwolić, żeby tak duży zakład poszedł na zmarnowanie - dodają pracownice.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

O
Oburzony
Dziaalność p. Kocharskiego jako menadzera w naszym regionie jest dobrze znana. Jego scieżka kariery to od upadającej lub likwidowanej firmy do następnej. Pierw byla gielda w Bydgoszczy gdzie podbieral podleglym sobie maklerom zlecenia na intratne kontrakty. Potem bya firma budujaca domki kanadyjskie która tez nie wytrzymaa jego rządów. Potem Agencja Mienia Wojskowego gdzie tez nie zasypywal gruszek w popiele. No a teraz Torpo. Jak to mozliwe, ze czowiek nie mający pojecia o branzy odziezowej, niewielkie doswiadczenie w zarzadzaniu duzymi firmami. Bez wyzszego wyksztacenia ekonomicznego. W firmie Torpo otoczyl sie swoja rodziną. Żona w radzie nadzorczej no i syn. Pani Kucharska pracuje w sekretariacie szkoly w Rynarzewie więc jak najbardziej ma kwalifikacje do zasiadania w radzie nadzorczej Torpo. Mysle ze cale dziaanie p. Prezesa bylo nastawione na doprowadzenie do likwidacji Torpo. Teraz z prezesa wyladuje na miekim fotelu Dyrektora i ciekawe czy za tą krzywdę dostanie od Torpo porządną odprawę.
ż
życzliwa
Zacznę od słów poparcia dla tych niewinnych kobiet: Walczcie o swoje! o utrzymanie i godne wykształcenie dzieci,o dach nad głową,o to żebyście miały co wrzucić "do gara"!!

Naprawdę dziwie sie prezesowi (bo na przydomek "pan" nie zasłużył!)!
Jak można tak traktowć ludzi?? On poprostu nie ma serca!Jak można tak wykorzystywać tzw."kryzys",żeby zarobić kasę od Unii
To w ręcz karygodne! Biedne kobiety,które były wierne tej firmie przez kilkadziesiąt nawet lat swojego życia tak potraktowac-jak śmieci!
Poprostu brak mi słów!!
Mam nadzieje,że te 400 kobiet bedzie walczyć o swoje i wygrają! A prezesik niech wraca do domu!!

POWODZENIA!
w
wtajemniczona
Jestem oburzona cała ta sytuacją!!! Takich ludzi jak pan prezes powinno się od razu wyrzucać na bruk !!! Jak można być takim materialista zabierać 400 rodzinom i ich dzieciom chleb!!!! Ja mam pytanie czy pan prezes zastanowił się co wogóle robi??? Czy nie ma wyżutów sumienia, że te biedne kobiety nie dośc, że stracą prace to jeszcze może dojśc do tego, że nie będą w stanie utrzymać mieszkania w konsekwencji tego zostana bez dachu nad głową a ich dzieci. Co z ich edukacją???? Pan prezes jest cwaniaczkiem godnym potepienia!!!!!! Kobiety cały toruń jest po waszej stronie walczcie z tym nieuczciwym oszustem do końca !!!!!!!!!!! Nie zgadzajamy sie na takie traktowanie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
S
Sosen
To co się tam dzieje to jest skandal - prezes oszukuje pracowników robiąc z nich osoby z podstawowym wykształceniem i myśli, że wszystko może zrobić aby się dorobić na uczciwej pracy tych kobiet ale tak nie jest... Oszukuje ocenę publiczną podczas swoich wystąpień w TV, radio i w wywiadach do gazet ale osób, które tak ciężko pracują aby on mógł jeździć BMW nie oszuka. Każdy z pracowników Torpo wie o co chodzi: prezesowi chodzi o to aby zarobić jak najwięcej na całym zamieszaniu związanym z kryzysem i wyciągnięciu z Unii dotacji co sam zresztą przyznał w zakładzie pracownikom. Dziwne jest to, że osoby mieszkające nieopodal Torpo otrzymują listy, w których pytani są o to czy może tam powstać hotel - widać, że prezes ma już plany związane z Torpo... Prezes Torpo chcę "uratować" pracowników Torpo oddając ich w ręce Euroconnectu ale czy to jest dobre rozwiązanie? Oddanie pracowników sumiennych, uczciwych, pracowitych z wieloletnim stażem (bo zostali tam już tylko najlepsi) w ręce oszustów, którzy kobiety w przedziale wiekowym 40-55 lat będą wysyłać do np. zbierania pieczarek albo truskawek jest zachowaniem karygodnym... Przedstawiciele Euroconnectu naśmiewają się i obrażają szwaczki stosując wobec nich presje mówiąc "my robimy wam przysługę - albo my albo bezrobocie", czy to jest dobre zachowanie przyszłych pracodawców? Na pewno nie... Zakład z taką historią jak Torpo nie może przestać funkcjonować dlatego że nowy prezes chce zarobić na zniszczeniu zakładu jak najwięcej pieniędzy Unijnych a więc szwaczki z Torpo: walczcie z prezesem do samego końca aby pokazać mu że rządzić to on się może u siebie w domu ale nie w 400 rodzinach żyjących dzięki Torpo...
Z
ZOŁZA
niech wywala prezesa bo on ma największa pensje !!i on doprowadził firmę do bankructwa!! ALE NIE!!! ON WOLI WYWALIC WSZYSTKICH NA BRUKa sam będzie robił kasioręlub kujmple znajdą mu nastepna dobra posadkę !
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska