Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Zamalowane freski” to scenariusz na film. Czerszczanka napisała książkę o losach swojej rodziny

Anna Klaman
Anna Klaman
Jej opowieść o rodzinie „Zamalowane freski” to materiał na film. Autorka urodziła się w Czersku, jest emerytowaną lekarką z Hamburga. Jej babcia była Niemką, dziadek - Polakiem. Książka poruszyła najpierw niemieckich czytelników...

Urszula Piskorzyńska, z do­mu Piekarek, wspominała na spotkaniu autorskim, że po lekcjach w liceum siadała sobie w kuchni i rysowała. Obok w pokoiku była babcia - Oma.

Autorka ma do dziś tę scenę przed oczami: - Ulchen, komm!Komm schnell (Ulka, chodź, chodź szybko). Słuchaj, jaka piękna to jest aria, to jest Wagnera! Cóż, Ulka wtedy nie była ciekawa. A potem:- Sehr gut gesungen, bravo (Świetnie zaśpiewane, brawo).
Oma - Irene Nau, była dzieckiem bogatego rolnika. Pierwszy mąż - Niemiec Alois Hoff zginął na froncie pod Verdun w I wojnie światowej. Drugi - Polak Józef Piekarek został rozstrzelany przez Niemców na początku IIwojny światowej. Kochała go bardzo. Poznali się, bo wynajmował pokój w jej majątku. Po pracy oddawał się swojej pasji - malarstwu. Miał już 40 lat, ale dał się namówić ambitnej żonie, by kształcić się na ASP we Wiedniu... Potem na zlecenie kurii pelplińskiej odnawiał obrazy i freski w świątyniach...
W rozdziale „Lista narodowościowa „Volksliste” czytamy: - Babcia podlegała pod grupę drugą, gdyż byłą rodowitą Niemką. Postanowiła jednak, że tej listy nie podpisze. Zawsze była zagorzałą przeciwniczką wojen i potępiała zaborczą politykę Hitlera. Ponadto Niemcy zabrali jej męża, a przede wszystkim zdawała sobie sprawę z tego, że mogą wcielić jej synów do niemieckiego wojska i wysłać na front. Postanowiła więc, że będzie Polką, choć źle po polsku mówiła”.

Wzywano ją kilkakrotnie do Chojnic, odmawiała, godząc się na brak kartek żywnościowych. Została w Polsce, ze swoją polską rodziną. Miała też niemiecką. Posyłała Ulkę do cukierni Landowskiego po ciastka, by świętować urodziny niemieckich ciotek. Z kołchoźnika słuchała „Kogutka”, porannej audycji, gdzie odczytywano wierszyki. Wysłała dwa razy swoje wiersze w języku niemieckim. Dostała odpowiedź po polsku, że dziękują i jak będzie okazja, wyemitują. Wnuczka komentuje: - Oczywiście to się nigdy nie stało.
Oma zmarła w 1975 r. Czytała „Gazetę Pomorską”. Raz coś źle przeczytała: - Ulchen, Endlich. Wojna w Wietnamie się skończyła. Wir mussen das feiern...

To były rokowania pokojowe w Paryżu.Jej syn, ojciec pani Uli, był lubianym nauczycielem w liceum, polskim patriotą. Rodzina była bardzo zżyta i kochająca się. To motyw przewodni tej książki. O sile miłości i rodziny, mimo wszelkich przeciwieństw.

Dwa razy więcej fotoradarów na polskich drogach. Zobacz wideo!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska