
Bydgoscy urbaniści zaproponowali Bydgoskiej Spółdzielni Spożywców, by jej hala stała się żywym elementem rewitalizowanego Starego Miasta. Miejscem, w którym będzie się handlować czymś lepszym niż tanie ubrania.

- W hali targowej można sprzedawać rękodzieła, regionalne wyroby, projektowane ubrania i zdrową żywność. Nie tylko warzywa i owoce, ale np. pieczywo bez konserwantów. Czegoś takiego brakuje w Bydgoszczy i na pewno świetnie by się przyjęło. Chcemy, by Stare Miasto nabrało artystycznego charakteru. Było bardziej związane z lokalną kulturą - mówi Anna Rembowicz-Dziekciowska, dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej.

Bydgoska Spółdzielnia Spożywców nie wyraziła jednak zainteresowania koncepcją Miejskiej Pracowni Urbanistycznej. Oznajmiła, że miasto może przecież samo kupić halę targową i wprowadzić pomysły w życie.

Przypomnijmy, że BSS bezskutecznie próbuje sprzedać nieruchomość już od 2011 roku. Początkowo cena wywoławcza wynosiła prawie 11,5 mln zł. Obniżono ją do 9,6 mln zł, jednak zainteresowanych nadal brak. - To zawrotna suma, jak na obecne czasy, tymczasem obiekt po prostu umiera - mówi Rembowicz-Dziekciowska. - Hala wymaga gruntownego remontu, jednak jest duża szansa na zdobycie dofinansowania unijnego. Bruksela przeznacza duże środki m.in. właśnie na wspieranie działalności związanej z promocją zdrowego odżywiania - tłumaczy.