Szczecińska prokuratura postawiła zatrzymanemu zarzuty korupcyjne na szkodę działania PZPN, za co grozi mu nawet 10 lat pozbawienia wolności. Według śledczych, prezes Sportfive Poland miał uczestniczyć w procederze wyprowadzenia 1 miliona złotych z PZPN kierowanego przez Zbigniewa Bońka.
70-letniego Andrzeja P. zatrzymano w nocy z czwartku na piątek na warszawskim lotnisku Okęcie, gdy wracał z piłkarskich mistrzostw świata 2022 w Katarze.
Kim jest Andrzej P.?
Andrzej P. przez 25 lat działał w polskiej piłce jako szef firmy Sportfive (potem pod nazwą Lagardere Sports). Odpowiadała ona za sprzedaż praw telewizyjnych meczów organizowanych przez PZPN. Pewnie dlatego przyjaźni się m.in. z byłymi prezesami PZPN: Zbigniewem Bońkiem i Michałem Listkiewiczem. Za kadencji tego drugiego firma Andrzeja P. podpisała umowę, zgodnie z którą otrzymała 29% prowizję od sprzedaży praw telewizyjnych na kwotę 15,5 mln dol.
O Andrzeju P. zrobiło się gwarno, gdy jesienią 2012 r. ze strony Sportfive pojawił się pomysł, by mecze reprezentacji Polski z Czarnogórą i Mołdawią pokazać w systemie pay per view (po 20 zł za jeden). I istotnie dwa spotkania drużyny Waldemara Fornalika można było obejrzeć tylko za dodatkową opłatą... Jednak niewielkie zainteresowanie kibiców i protesty sponsorów sprawiły, że Sportfive szybko porozumiało się z TVP.
Dzięki dobrej znajomości języka rosyjskiego znalazł zatrudnienie w XIV wydziale Departamentu I MSW. Czyli wywiadzie PRL, którego agentem był od 1980 r. Zajmował się inwigilacją Kościoła Katolickiego i Watykanu.
Kogo wcześniej zatrzymano?
Wcześniej w śledztwie dotyczącym wyrządzenia PZPN szkody 1 miliona złotych, Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało cztery osoby: byłego sekretarza generalnego PZPN - Macieja S., byłego członka zarządu PZPN - Jakuba T. i jego żonę Iwonę T. oraz byłą prezes spółki OSTTAIR Gabrielę M.
