- Wynajmowaliśmy od prywatnego właściciciela mieszkanie przy ul. Kościelnej. Ale zawalił się nam sufit - mówi kobieta. - Nadzór budowlany orzekł, że mieszkanie trzeba opuścić.
Przeczytaj również: Eksmisje w Grudziądzu coraz skuteczniejsze
Znalazła tymczasowe lokum - usunęli ją z listy
Pani Jadwiga znajdowała się na liście mieszkaniowej Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Nieruchomościami. Ale na mieszkanie od spółki czeka się długo. Szukając tymczasowej kwatery skorzystała z uprzejmości właścicielki wystawionego na sprzedaż mieszkania przy ul. Pańskiej. Kobieta pozwoliła rodzinie przebywać w nim do czasu aż znajdzie się kupiec. Pani Jadwiga przyznała też w MPGN-ie, że znalazła tymczasowy dom dla rodziny. - I za to skreślono nas z listy mieszkaniowej! - płacze kobieta.
Ma żal do spółki, że w ten sposób traktuje ubogich, uczciwych ludzi. - Nigdy nie zalegałam z jakąkolwiek opłatą. Moje dzieci nie chodzą głodne, dbam o nie. Nie jesteśmy patologiczną rodziną - płacze pani Jadwiga. - A ,b>mieszkania MPGN-u dewastują pijacy. Latami nie płacą czynszów. Dlaczego oni mają prawo do dachu nad głową, a ja biedna z moją szóstką dzieci już nie?!
Spółka przekonuje, że rodzinę skreślono z listy zgodnie z prawem.
Zamieszkali na zbyt dużej powierzchni
- Pani Maciejewska swoją sytuację mieszkaniową poprawiła we własnym zakresie wynajmując lokal mieszkalny na podstawie umowy cywilno-prawnej przy ul. Pańskiej - tłumaczy Zenon Różycki, prezes MPGN-u.
Przeczytaj również: Grudziądz: drastyczne podwyżki czynszów
Jak wyjaśnia prezes, kobieta została skreślona z listy, bo przeprowadziła się do zbyt dużego mieszkania. A o lokal z MPGN-u mogą się ubiegać rodziny, żyjące w mieszkaniach, w których na jedną osobę przypada mniej niż 7 metrów kwadratowych powierzchni. W przypadku pani Jadwigi było to 7,3 metra.
- Ale to mieszkanie tymczasowe! W każdej chwili może zostać sprzedane. Informowałam o tym MPGN. Mówiłam też, że nie mam żadnej umowy cywilnoprawnej na wynajem z właścicielką - zapewnia pani Jadwiga.
Pomoc obiecują radni
Po stronie samotnej matki stanęli radni z komisji mieszkaniowej rady miasta. - Ta kobieta musi jak najszybciej wrócić na listę - mówi Krzysztof Kosiński, członek komisji. - Zrobię wszystko, aby stało się to jak najszybciej - zapewnia z kolei Grzegorz Miedzianowski, przewodniczący komisji.
Czy kobieta może liczyć również na szybkie przyznanie mieszkania? - O to też będziemy się starać. Wiem, że to dobra rodzina i znajduje się w wyjątkowej sytuacji. Z takimi przypadkami spotykamy się raz lub dwa razy w roku - dodaje Grzegorz Miedzianowski. - Gdyby komisja mieszkaniowa miała w swojej bezpośredniej dyspozycji dwa lub trzy mieszkania, moglibyśmy szybciej reagować.
Na liście widnieje około 70 rodzin czekających na miejskie mieszkania. Kolejnych 300 oczekuje na wpis do tego rejestru.
Czytaj e-wydanie »