Po meczu nikt nie był zadowolony, ale też nikt nie rozpaczał. - Nasza sytuacja wiele się nie zmieniła - twierdzi trener Adam Topolski. - Ciągle mamy trzy punkty przewagi nad Tychami. W dwóch ostatnich meczach musimy odnieść jedno zwycięstwo. Oczywiście, przy założeniu, że punktów nie stracą Tychy. Naprawdę niewiele nam zostało, by zrealizować swój cel - podkreśla szkoleniowiec.
Z wynikiem osiągniętym z Turem łatwiej się pogodzić, ponieważ zawiszanie od razu wiedzieli, co było nie tak. - Zagraliśmy słabiej pod względem fizycznym i mentalnym - stwierdził trener Topolski. Dlatego poniedziałek, zamiast dnia wolnego został przeznaczony na odnowę biologiczną. - To było potrzebne piłkarzom, by odbudowali się fizycznie i zregenerowali siły - uważa trener zawiszan. - Od wtorku zaczynamy przygotowania do niedzielnego meczu z Jarotą. Oczywiście powalczymy w nim o zwycięstwo, jak w każdym innym - deklaruje szkoleniowiec.
Mecz z Turem był ciężki pod względem fizycznym. Rywale zagrali twardo i zdecydowanie, nie odstawiali nogi. Część z zawiszan przypłaciła podjęcie walki lekkimi urazami. Benjamin Imeh z powodu naciągnięcia mięśnia dwugłowego musiał przedwcześnie opuścić boisko. Na urazy stawów skokowych narzekali Marcin Łukaszewski i Cezary Stefańczyk. Jednak cała trójka powinna dojść do siebie i być gotowa na niedzielny mecz.