Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawisza Bydgoszcz po meczu w Legnicy

(DARK)
Uznawany za najlepszego piłkarza Zawiszy Andrzej Witan tym razem opuścił boisko nieco wcześniej po zobaczeniu czerwonej kartki.
Uznawany za najlepszego piłkarza Zawiszy Andrzej Witan tym razem opuścił boisko nieco wcześniej po zobaczeniu czerwonej kartki. fot. Paweł Skraba
Zawisza Bydgoszcz rozegrał drugi mecz wyjazdowy tej wiosny. Ponownie nie zwyciężył. Tym razem przegrał z Miedzią Legnica 0:1.

Trener Maciej Murawski zapowiadał, że spróbuje zaskoczyć Janusza Kudybę, zmianami w składzie. - Zawsze dobieramy sposób grania pod kątem danego przeciwnika - tłumaczył szkoleniowiec. - Miedź jest ustawiona dosyć specyficznie. Przed czterema obrońcami gra jeszcze jeden defensor. Łącznikiem między formacjami jest "Jarza'' (Tomasz Jarzębowski - red.). Potem jest dwóch ofensywnych skrzydłowych oraz dwóch napastników. Dlatego postanowiliśmy zagrać w klasycznym ustawieniu 4-4-2 i stąd takie, a nie inne wybory personalne - wyjaśniał.

Roszad personalnych było kilka. Na prawej stronie obrony za Cezarego Stefańczyka zagrał Łukasz Juszkiewicz. Na lewą flanką wrócił Tomasz Warczachowski, zastępujący Piotra Wasikowskiego. Do Galdino w środku pomocy dołączył Emile Thiakane. W składzie zabrakło Szymona Maziarza. Jego pozycję na lewej stronie zajął Patryk Klofik, który przeciwko Polonii Nowy Tomyśl zagrał w środku pomocy. Wojciech Okińczyć został przesunięty do ataku. Drugim napastnikiem był Benjamin Imeh, który zagrał za Łukasza Ślifirczyka. Zaskakiwał przede wszystkim brak Stefańczyka i Ślifirczyka, dotychczasowych pewniaków w jedenastce.

- Nasz skład miał być zaskoczeniem, bo wiedzieliśmy jak będzie wyglądała jedenastka "Miedzianki'' - twierdzi trener Murawski. - Chcieliśmy też zagrać inaczej, niż w poprzednich meczach. Chcieliśmy dać grać przeciwnikowi, zmusić go do ataku pozycyjnego. Myślę, że udawało się to nam całkiem dobrze, bo nie dopuszczaliśmy rywali do sytuacji - dodawał.

Plan taktyczny runął po niespełna pół godzinie. Andrzej Witan sfaulował w polu karnym Marcina Kajcę. Sędzia pokazał na jedenastkę i pokazał bramkarzowi Zawiszy czerwoną kartkę. - To nam utrudniło zadanie - stwierdził szkoleniowiec niebiesko-czarnych. - Moim zdaniem czerwień była zbyt pochopna. W osłabieniu musieliśmy gonić wynik - żałował. - To nie jest fajne uczucie jak się przegrywa mecz w takich okolicznościach, grając w osłabieniu ponad godzinę. Jednak mieliśmy swoje szanse, których niestety nie wykorzystaliśmy. Porażka boli, ale się nie poddamy i będziemy walczyć do końca.

- Przegraliśmy, bo popełniliśmy dwa proste błędy i nie wykorzystaliśmy kilku dogodnych okazji - podsumował szkoleniowiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska