Trener Maciej Murawski zapowiadał, że spróbuje zaskoczyć Janusza Kudybę, zmianami w składzie. - Zawsze dobieramy sposób grania pod kątem danego przeciwnika - tłumaczył szkoleniowiec. - Miedź jest ustawiona dosyć specyficznie. Przed czterema obrońcami gra jeszcze jeden defensor. Łącznikiem między formacjami jest "Jarza'' (Tomasz Jarzębowski - red.). Potem jest dwóch ofensywnych skrzydłowych oraz dwóch napastników. Dlatego postanowiliśmy zagrać w klasycznym ustawieniu 4-4-2 i stąd takie, a nie inne wybory personalne - wyjaśniał.
Roszad personalnych było kilka. Na prawej stronie obrony za Cezarego Stefańczyka zagrał Łukasz Juszkiewicz. Na lewą flanką wrócił Tomasz Warczachowski, zastępujący Piotra Wasikowskiego. Do Galdino w środku pomocy dołączył Emile Thiakane. W składzie zabrakło Szymona Maziarza. Jego pozycję na lewej stronie zajął Patryk Klofik, który przeciwko Polonii Nowy Tomyśl zagrał w środku pomocy. Wojciech Okińczyć został przesunięty do ataku. Drugim napastnikiem był Benjamin Imeh, który zagrał za Łukasza Ślifirczyka. Zaskakiwał przede wszystkim brak Stefańczyka i Ślifirczyka, dotychczasowych pewniaków w jedenastce.
- Nasz skład miał być zaskoczeniem, bo wiedzieliśmy jak będzie wyglądała jedenastka "Miedzianki'' - twierdzi trener Murawski. - Chcieliśmy też zagrać inaczej, niż w poprzednich meczach. Chcieliśmy dać grać przeciwnikowi, zmusić go do ataku pozycyjnego. Myślę, że udawało się to nam całkiem dobrze, bo nie dopuszczaliśmy rywali do sytuacji - dodawał.
Plan taktyczny runął po niespełna pół godzinie. Andrzej Witan sfaulował w polu karnym Marcina Kajcę. Sędzia pokazał na jedenastkę i pokazał bramkarzowi Zawiszy czerwoną kartkę. - To nam utrudniło zadanie - stwierdził szkoleniowiec niebiesko-czarnych. - Moim zdaniem czerwień była zbyt pochopna. W osłabieniu musieliśmy gonić wynik - żałował. - To nie jest fajne uczucie jak się przegrywa mecz w takich okolicznościach, grając w osłabieniu ponad godzinę. Jednak mieliśmy swoje szanse, których niestety nie wykorzystaliśmy. Porażka boli, ale się nie poddamy i będziemy walczyć do końca.
- Przegraliśmy, bo popełniliśmy dwa proste błędy i nie wykorzystaliśmy kilku dogodnych okazji - podsumował szkoleniowiec.