https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zawisza Bydgoszcz przegrał w Sosnowcu

(DARK)
W inauguracyjnym meczu w Sosnowcu w bydgoskiej drużynie zagrało pięciu nowych piłkarzy. Doliczając Jakuba Bojasa, który w poprzednim sezonie był rezerwowym nawet sześciu. Zawiszanie jednak przegrali, ale przy odrobinie szczęścia mogli wywieźć punkt.

Zagłębie Sosnowiec - Zawisza Bydgoszcz 1:0 (1:0)

Bramka: Lachowski (41).
ZAWISZA: Witan - Stefańczyk, Dąbrowski, Łukaszewski, Wasikowski (78 Cuper) - Galdino (76. Tarnowski) - P. Kanik, Juszkiewicz, Okińczyc (76. K. Szal), Maziarz - Bojas (46. Ślifirczyk).
Sędziował: Leszek Gawron (Mielec). Widzów: 3000. Żółta kartka: Maziarz.

Trener Maciej Murawski ustawił zespół w systemie 1-4-1-4-1, czyli tak jak zespół grał w meczach sparingowych. Nowymi twarzami w Zawiszy byli: lewy obrońca Piotr Wasikowski, dbający o zabezpieczenie defensywy Galdino, w środku pomocy zagrali Łukasz Juszkiewicz i Wojciech Okińczyc, a na prawym skrzydle wystąpił Paweł Kanik.

Zawiszanie zaczęli całkiem obiecująco. Już w 6. minucie powinni objąć prowadzenie. Po prostopadłym zagraniu Kanika - Bojas znalazł się sam przed Adamem Benszem. Uderzył z pierwszej piłki, ale bramkarz Zagłębia zdołał odbić piłkę na rzut rożny. - Kuba powinien minąć bramkarza lub podciąć piłkę, a nie od razu strzelać - skomentował bydgoski szkoleniowiec.

Po kilku minutach młodzieżowiec Zawiszy znowu miał okazję otworzyć wynik, ale tym razem zwlekał z oddaniem strzału i w ostatniej chwili obrońca sosnowiczan zdołał zablokować jego uderzenie.
Potem jeszcze była szansa po stałym fragmencie gry. Rzut rożny pomysłowo wykonali Cezary Stefańczyk z Wasikowskim. Piłka trafiła na głowę Macieja Dąbrowskiego. Ten główkował minimalnie obok bramki. - Piłka powinna znaleźć się w siatce - stwierdził trener Murawski

Z upływem czasu zaczęła uwidaczniać się przewaga gospodarzy, ale na całe szczęście nie potrafili wykończyć akcji. Jednak do czasu. W końcówce pierwszej połowy byli już skuteczni. Jeszcze Andrzejowi Witanowi udało się wybronić sytuację sam na sam z Valdimirem Bednarem. Jednak w następnej akcji bydgoski bramkarz był bez szans. Bednar dośrodkował dokładnie na pole karne do Lachowskiego, a ten precyzyjną główką umieścił piłkę w bramce przy bliższym słupku. Warto podkreślić, że niecałe trzy miesiące temu podczas meczu Zagłębia z Zawiszą w poprzednim sezonie ten sam zawodnik strzelił gola.

Przegrywając, zawiszanie musieli po przerwie zaatakować. I tak też się stało. Przejęli inicjatywę, częściej byli przy piłce, ale niewiele z tego wynikało, bo nie dochodzili do klarownych okazji. Sosnowiczanie skupili się na bronieniu dostępu do własnej bramki i nastawili się na kontrataki. Bydgoszczanie próbowali strzałami z dystansu doprowadzić do remisu, ale próby Szymona Maziarza, Łukasza Ślifirczyka i Marcina Tarnowskiego były niecelne. Ślifirczyk próbował pokonać Bensza główką, jednak bez powodzenia.

OPINIA TRENERA

Maciej Murawski
Zawisza
- Niestety, nie udała się nam inauguracja. Szkoda, bo mieliśmy swoje okazje na początku meczu i przynajmniej jedną z nich powinniśmy wykorzystać. Po przerwie mieliśmy optyczną przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Brakowało nam w akcjach dogrania, niekiedy centymetrów. Musimy dążyć do jeszcze lepszego rozgrywania piłki, nabywania większego automatyzmu. Oddaliśmy też za mało strzałów z dystansu. Pierwszy raz zagraliśmy w tym składzie. Jest potencjał, ale potrzeba trochę więcej czasu na zgranie i wiary w siebie. Na razie nasza droga jest trudna, ale jestem przekonany, że będzie lepiej.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska