Po tak obiecującym początku mało kto spodziewał się, że w kolejnych meczach nie pójdzie już tak dobrze, a zawodnicy przestaną trafiać do siatki.
Zawiszanie dwoma pierwszymi meczami narobili swym sympatykom wielkiego apetytu na wygrane. Jednak kolejne dwa spotkania pokazały, że o zwycięstwa nie będzie łatwo.
Czynnikiem wspólnym pojedynków z Cracovią i GKS Tychy są słabe pierwsze połowy. Po przerwie zawiszanie grali już lepiej, ale niestety nie miało to żadnego przełożenia na wynik. Pomimo stwarzania sobie sytuacji bramkowych, nie udało się ani razu umieścić piłki w siatce.
Sprowadzeni za ziemię
- Nie tak to wszystko sobie wyobrażaliśmy po dwóch pierwszych meczach wygranych po 5:0 - przyznaje Jakub Wójcicki, skrzydłowy Zawiszy. - Porażka z Cracovią i remis z GKSTychy sprowadzają nas na ziemię i pokazują jak dużo pracy przed nami. Wydaje się, że jesteśmy dobrze zmotywowani i wychodzimy na boisko odpowiednio przygotowani, ale jak się później okazuje coś nie wychodzi. Będziemy z trenerami analizować co w naszej grze jest nie tak. Postaramy się jak najszybciej dojść do sedna problemu i wyciągnąć wnioski - zapewnia.
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Zafrasowany trener
Cała ekipa Zawiszy miała po meczu nietęgie miny, a szczególnie zafrasowany był Jurij Szatałow, trener niebiesko-czarnych, który bardzo przeżywał remis piłkarzy.
- Jestem bardzo rozczarowany grą mojego zespołu w pierwszej połowie, zresztą to już druga taka pierwsza połowa - stwierdził szkoleniowiec. - Tak było z Cracovią i myślałem, że to przypadek, a okazuje się, że nie. Porozmawialiśmy w szatni i było lepiej. Jednak nie może być tak, że dopiero w przerwie się motywujemy i zaczynamy coś zmieniać. Do końca nie jestem też zadowolony z gry w drugiej połowie. To nie był ten zespół, który ja chcę widzieć. Jedziemy do Legnicy i spróbujemy pokazać inną grę. Chcę zobaczyć tam inny zespół - stwierdził trener Szatałow.
Mecz z Miedzią w niedzielę o godz. 12.30. Transmisja w Orange Sport.
Czytaj e-wydanie »