Bydgoszcz.Wypadek karetki
Na razie nie wiadomo, dlaczego doszło do wypadku.
- Przyczyny będą ustalać funkcjonariusze z wydziału ruchu drogowego - mówi Maciej Daszkiewicz - z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji. - Nie wiemy jeszcze, czy zawinił kierowca karetki, czy osobówki.
Dziewczynka została zawieziona do szpitala dziecięcego przy ulicy Chodkiewicza drugą karetką.
- Trafiła do szpitala, bo w domu zakrztusiła się ością i zaczęła się dusić - opowiada doktor Jolanta Michalak z Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego. - Nie wiem, dlaczego w "Juraszu" zadecydowano o przywiezieniu jej do nas.
- Sama zajęłam się dzieckiem. Wyjęłam ość z migdałków - relacjonuje pani doktor. - Poprosiłam natomiast pielęgniarki, aby zaopiekowały się sanitariuszem. Gdy wszedł, był cały we krwi. Wyglądało to przerażająco.
- Z uwagi jednak na wypadek odesłałam dziecko i jego mamę do chirurga dziecięcego w "Juraszu" - mówi Jolanta Michalak. - Jeśli chirurg nie będzie miał zastrzeżeń, dziecko być może nawet zostanie wypisane do domu. Poprosiłam także o zbadanie matki. Nie uskarżała się na żadne bóle, ale widać było, że wypadek nią mocno wstrząsnął. Kobieta może być w szoku.
- Najbardziej poszkodowany jest kierowca karetki - informuje Kamila WIecińska, rzeczniczka bydgoskich szpitali uniwersyteckich. - Jego życie nie jest zagrożone, tak jaki drugiego sanitariusza. W dobrym stanie jest też kierowca forda mondeo.