Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ze służbą w żnińskiej straży pożarnej pożegnał się asp. sztab. Marek Krygier [zdjęcia]

Iwona Góralczyk
Iwona Góralczyk
1 stycznia 2009 roku został dowódcą jednostki JRG i rzecznikiem prasowym. Mianował go obecny komendant Grzegorz Rutkowski. Jako dowódca JRG Krygier koordynował pracę ponad 30 strażaków.
1 stycznia 2009 roku został dowódcą jednostki JRG i rzecznikiem prasowym. Mianował go obecny komendant Grzegorz Rutkowski. Jako dowódca JRG Krygier koordynował pracę ponad 30 strażaków. Iwona Woźniak
Dowódca Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej przeszedł na emeryturę.

Marek Krygier otrzymał liczne upominki, w tym dzwon strażacki z wygrawerowaną dedykacją od komendantów i załogi. Podobny, z jego inicjatywy, zawisł na ścianie garażu w oddanym niedawno obiekcie strażnicy.

Kilka dni wcześniej, podczas Powiatowego Dnia Strażaka, dziękował mu za lata pracy także starosta żniński Zbigniew Jaszczuk. Z kolei podczas wojewódzkich obchodów Dnia Strażaka w Żninie Marek Krygier otrzymał Srebrną Odznakę "Zasłużony dla Ochrony Przeciwpożarowej" nadaną przez ministra spraw wewnętrznych i administracji.

Emerytowany już dziś dowódca żnińskiej JRG pierwszy kontakt z mundurem strażackim miał jako 12-latek. - Pochodzę z Cerekwicy, urodziłem się w Żninie. Mając naście lat byłem w młodzieżówce OSP. Wspominam to jednak jako krótki epizod. Na wioskach szukali grupy, żeby wystartowała. I tak znalazłem się w Woli, na zawodach sportowo - pożarniczych. Szefem straży w Żninie był wówczas komendant Derech.

- Później, przez jakiś czas, ze strażą nie miałem nic wspólnego. Podjąłem naukę w żnińskiej szkole zawodowej na ulicy Browarowej. Wykształciłem się na ślusarza - frezera w Fabryce Maszyn i Urządzeń Przemysłu Spożywczego Spomasz w Żninie. Po skończeniu nauki podjąłem pracę w Spomaszu aż do rozpoczęcia służby wojskowej. W sumie, łącznie z dwuletnią służbą w wojsku (ściślej - m.in. w wojskowej straży pożarnej) byłem związany ze Spomaszem od 1981 do końca lutego 1988 roku. 1 marca 1988 roku zostałem przyjęty do zawodowej straży pożarnej. Komendantem był wówczas płk Karol Krajniak. Siedzibę mieliśmy oczywiście przy Spokojnej 24 w Żninie.

- Zaczynałem jako zwykły strażak w stopniu podstawowym. Na początku zarabiałem o jedną trzecią mniej niż w Spomaszu, jednak zdecydowałem się tu przejść. Ciągnęło mnie do służby, chociaż znajomi odradzali mundurówkę.

- Najpierw kulaliśmy węże - jak to się potocznie mówi, i gasiliśmy pożary - na początku trzeba się nauczyć fachu. Takie jest moje zdanie. Wówczas wypadek na drodze był rzadkością, a jeśli już, to nie z takim skutkiem jak teraz i z takimi zniszczeniami jak obecnie. Wtedy po drogach jeździły syrenki, warszawy czy trabanty. Ruch był mniejszy, to i skutki też.

- Każde zdarzenie, jak teraz patrzę na te wszystkie lata służby, było inne. Miałem przy sobie starszych kolegów - przy nich nabywałem doświadczenia. Wielu z nich dziś nie żyje. Nie sposób wymienić wszystkich, nie chciałbym nikogo pominąć.
- Każde zdarzenie wiązało się ze stresem. Zwłaszcza jednak te, gdzie były ofiary w ludziach.

- Po 1992 roku, gdy zmieniła się ustawa o ochronie przeciwpożarowej i powstała PSP, przekształcając zawodowe straże pożarne, nałożono na nas dodatkowe obowiązki, jak choćby ratownictwo techniczne czy ekologiczne oraz inne zdarzenia - poza pożarami. Zaczęła się modernizacja, otrzymywaliśmy nowocześniejszy sprzęt, rozpoczęły się szkolenia, kursy.
- W 1993 roku po raz pierwszy otrzymaliśmy sprzęt hydrauliczny ratownictwa technicznego.

W końcówce lat 90. Marek Krygier został dowódcą zastępu. - Później przeniesiono mnie do służby operacyjnej. Po kilku latach objąłem stanowisko zastępcy dowódcy jednostki. 1 stycznia 2009 roku zostałem dowódcą jednostki JRG i rzecznikiem prasowym. Mianował mnie obecny komendant Grzegorz Rutkowski.

Jako dowódca JRG Krygier koordynował pracę ponad 30 strażaków. - Największą traumą dla nas były zdarzenia, w których ktoś stracił życie - mimo naszych starań i nawet, jeśli stracił je w szpitalu. A śmierć dziecka to największa trauma i każdemu strażakowi to zostaje w pamięci.

Jak wspomina lata na służbie?
- Ta praca to mnóstwo kolegów w całym województwie - zawodowych i w OSP. Samo to, że strażak niesie pomoc innym ludziom - to daje największą satysfakcję. I że ktoś przyjdzie nam podziękować.
Jak się dowiedzieliśmy, Marek Krygier miał - w ostatnich latach - najwyższą liczbę wyjazdów do zdarzeń w województwie kujawsko - pomorskim.
- Było mnie pełno, nie wyobrażałem sobie pracy bez załogi, nie wyobrażałem sobie, że mnie gdzieś nie będzie.
- Przez te lata spałem jak zając. I z komórką przy łóżku. Szybciej odbierałem telefon niż strażak z mojej jednostki zorientował się, że w tym momencie miał zadzwonić gdzie indziej.
Marek Krygier słyszał każdy wyjeżdżający na sygnale wóz strażacki. Nawet w środku nocy. Wstawał, wychodził na balkon swojego domu, nasłuchiwał i często też dzwonił do tych, którzy byli na akcji.
- Mój ojciec Sylwester przez wiele lat był w OSP w Cerekwicy. A syn? Interesował się, strażakiem jednak nie został.
Co na emeryturze? - Interesuję się motoryzacją - motocykle, samochody, wyścigi Formuły 1.
- Gdy podreperuję zdrowie, pojadę w góry - tam mnie ciągnie. Jesienią w Bieszczady. Kupię też motocykl - od lat miałem to w planach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska