Na miejsce rzekomej kradzieży przyjechali policjanci. Zgłaszający (46-letnia kobieta i 31-letni mężczyzna) powiedzieli im, że zaparkowali renault lagunę przy cmentarzu przy ul. Sądowej, a potem weszli na nekropolię. Po powrocie zauważyli, że auto zostało skradzione.
W czasie kiedy policjanci ustalali przebieg wydarzeń, do dyżurnego KPP Brodnica wpłynęło zupełnie inne zgłoszenie. Dotyczyło ono kolizji, która wydarzyła się kilkadziesiąt minut wcześniej na parkingu przy jednym z brodnickich marketów. Sprawca miał uciec z miejsca zdarzenia. Okazało się, że to ta sama para.
- W wyniku przeprowadzonych czynności na miejscu kolizji przez inny patrol, policjanci ustalili, że kolizję spowodował kierowca rzekomo skradzionego pojazdu. Policjantom od momentu przyjęcia zawiadomienia o kradzieży renault, sprawa wydawała podejrzana. Para „pokrzywdzonych” kradzieżą została przetransportowana do brodnickiej komendy, gdzie na jaw wyszły nowe fakty. Jak się okazało, 31-letni mężczyzna, kierując renault uderzył w zaparkowany samochód, oddalił się z miejsca, po czym wraz z kobietą porzucili auto przy ul. Sądowej w polu i powrócili na parking przy cmentarzu - wyjaśnia st. asp. Agnieszka Łukaszewska, oficer prasowy KPP Brodnica.
Para trafiła do policyjnego aresztu. Wczoraj usłyszeli zarzuty zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie i składania fałszywych zeznań. Będą za to odpowiadali przed sądem. Grożą im trzy lata odsiadki.
Z Bydgoszczy można polecieć do Kijowa. Otwarto nowe połączen...
Jak zabezpieczyć mieszkanie podczas urlopu?