https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zielone królestwo ciszy i spokoju

Tekst i fot. Katarzyna Pankiewicz
W czwartkowe popołudnie uczestnicy spływu  przybili do brzegu na brodnickim Zakolu. Tu  rozbili obozowisko. Dziś odpływają do Pustej  Dabrówki.
W czwartkowe popołudnie uczestnicy spływu przybili do brzegu na brodnickim Zakolu. Tu rozbili obozowisko. Dziś odpływają do Pustej Dabrówki.
Po raz 47 przypłynęli do Brodnicy. Uczestnicy Międzynarodowego spływu Drwęcą - Wisłą rozbili obozowisko na Zakolu.

Dotarli w czwartkowe popołudnie. Dziś wyruszają w dalszą drogę - do Pustej Dąbrówki. Ich celem jest Chełmno gdzie dopłyną dokładnie za tydzień. 150 uczestników w wieku od 8 do 73 lat i 270 kilometrów do przebycia. A wszystko w 15 dni. Takie są podstawowe liczby tegorocznego - 47 spływu. Wyruszyli z Cichego (jezioro Robotno) do Brodnicy, popłyną dalej do Pustej Dabrówki, Golubnia-Dobrzynia, Młyńca, Torunia, Bydgoszczy i zakończą w Chełmnie. W spływie uczestniczą kajakarze z Belgii, Holandii, Niemiec i wszystkich klubów z całego kraju - począwszy od Szczecina, na Krakowie kończąc. Są wśród nich mieszkańcy Białegostoku (m.in. najstarsza 73-letnia uczestniczka) jak i górale (10-osobowa ekipa, która - _Świetnie śpiewa i umila wszystkie okolicznościowe imprezy jakie świętuje się podczas spływu poczynając od urodzin i imienin uczestników - _zapewniają kajakarze).

Międzynarodowy spływ to okazja by podszkolić język. Wszak trzeba rozmawiać po polsku, niemiecku, francusku, angielsku. Uczestnicy nie mają z tym jednak problemu. - Nieznajomość języków w dzisiejszych czasach to kalectwo. Trzeba się uczyć i mówić - zapewnia Lech Bolt, komandor spływu i prezes Klubu Turystów Wodnych PTTK w Chełmnie. - Kiedyś mówiło się, że nieumiejętność pływania jest kalectwem - teraz tak mawia się o językach obcych - dodaje. Sam nie ma problemu by dogadać się z podopiecznymi.

Połowa uczestników to stali bywalcy spływów, ale jest też pokaźna grupa nowych, którzy już niebawem przejdą chrzest bojowy, któremu przewodzić będzie Neptun.

- Spływ to nie są zawody. To rekreacja więc nikt nie płynie na szybkość. Wyjątkiem są zawody jakie organizujemy dla młodzieży. Nie trzeba zatem dysponować jakąś nie wiadomo jaką kondycją by przyłączyć się do spływu - zapewnia komandor.

Trzeba jednak wykazać się pewnymi umiejętnościami, spostrzegawczością. Na trasie są odcinki, które nawet doświadczonym kajakarzom mogą sprawić pewne trudności. - Zdarzają się wywrotki. Przy ujściu z Bachotka do Drwęcy (na wysokości Tamy Brodzkiej) jest śluza i gwałtowny spadek. Też musiałem się przebrać bo tak chlusnęła fala. A niżej była duża przeszkoda, wiatr musiał przewrócić drzewo, które zablokowało przepływ. Pół godziny zajęło usunięcie przeszkody. Trudny odcinek jest w okolicach Torunia szczególnie gdy na Wiśle wieje północny wiatr robią się duże fale - wymienia.

Ale o miejscach niebezpiecznych czy też sprawiających trudności zwykle nie myśli się już po spływie. W pamięci pozostają za to niezwykłe widoki. A jeden z najpiękniejszych, zapadający w pamięci to...: - Przełom Drwęcy do Golubia, jest tam dość silny nurt ale i piękne widoki.

Kajakarzom towarzyszy na trasie samochód ciężarowy, który przewozi z miejsca na miejsce cały potrzebny sprzęt: namioty, kuchnię polową, w której przygotowywane są smaczne posiłki (fasolówka jaką zaserwowano w czwartek a jaką i ja miałam okazję spróbować - zapewniam Czytelników - była po prostu wyśmienita!). W kajaku uczestnicy mają tylko kapoki, wodę do picia. Są dość wywrotne i dodatkowy balast nie jest mile widziany.

Spływy, które mają już swoją tradycję są możliwe dzięki pomocy wielu instytucji, m.in. Urzędu Marszałkowskiego, Związku Miast Nadwiślańskich i Polskiego Związku Kajakowego, które dokładają się do spływu. - _Cieszymy się też z dobrej współpracy z władzami miast, które odwiedzamy. Brodnica ma szczęście do władz, które zawsze są dla nas życzliwe. Organizują dla nas mecz, przewodnika, kupują puchar, zawsze mamy pomoc - _zadowoleni są i organizatorzy i kajakarze.

- Zagranicznym uczestnikom bardzo podoba się spływ. Mówią, że u nich nie byłoby możliwe zorganizowanie takiej imprezy z takim zapleczem technicznym. Jak jedziemy za granicę nie ma tam ratowników. Każdy płynie na własną rękę. U nas to wygląda zupełnie inaczej, wszystko jest zabezpieczone. Do tego dochodzą niezwykłe widoki, każdy akwen ma inny odcień. Widać wodorosty. To takie zielone królestwo ciszy i spokoju - zachwyca się. __

- Jak uczestnicy wrócą już do siebie - mówią o tym, co widzieli, reklamują spływ.__Dzięki temu w spływie brali udział m.in. mieszkańcy Sri Lanki czy Stanów Zjednoczonych.

Dlaczego warto pomyśleć nad udziałem w kolejnych spływach? - Bo to zdrowa turystyka, wymaga hartu i odwagi ale przynosi zdrowie, urodę. Jak ktoś się nią raz zarazi - zostaje przy niej. Taka turystyka wymaga ruchu - w wodzie i na lądzie. Trzeba mimo wszystko co jakiś czas wiosłować, chociażby po to by nie zawadzić o brzeg, a na lądzie rozstawić namiot. Ale po takim spływie - gwarantuje - każdy wróci bez brzuszka - kwituje.

Dziś kajakarze opuszczają Brodnicę. Przed nimi 23 kilometrów do Pustej Dąbrówki.

Plan spływu dostępny również na www.ktw-chelmno.digimer.pl/program.htm

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska