Dziś kościół p.w. św. Antoniego Padewskiego służył dawniej ewangelikom, stąd - w obiegowym języku mieszkańców wsi Kawki - funkcjonuje jako dawny, niemiecki. Także cmentarz wokół świątyni raczej nikogo nie interesuje.
Dowód na to znajdziemy przechadzając się po tej ewangelickiej, przykościelnej nekropolii. Kamienne nagrobki poprzewracane, zarośnięte bluszczem i zielskiem.
- Panie, to niemieckie - mówi starszy mężczyzna, przechodzący z rowerem.
Czyli jakie?pamięci? Zapewne.
- Tam już wszystko porozkradane. Jak były tablice, to zabrali. Jak łańcuchy metalowe, albo ogrodzenia, to już dawno poznikało - dodaje.
Tylko w rogu cmentarza, zupełnie na uboczu, znajdziemy mogiłę z tablicą i wyraźnym napisem. To grób wspólny żołnierzy radzieckich, wziętych do niewoli przez Niemców podczas ostatniej wojny światowej.
- Byli w niemieckim łagrze, zmuszani do pracy ponad siły - dopowiada starszy mieszkaniec wsi. - A potem ich zabili. Gmina ufundowała tablicę, nagrobek. Dbają o to uczniowie.
Pamięć o innych, spoczywających w tej ziemi, zostanie tylko w gałęziach, konarach drzew, których liście - co roku o tej porze - otulają mogiły dawnych mieszkańców, gospodarzy tej ziemi.