Burmistrz Leszek Duszyński przygotował projekt uchwały o sprzedaż ponad dwuhektarowego terenu, leżącego przy wyjeździe z Mogilna w stronę Stawisk.
Włodarz podkreślał, że w 2010 roku radni już zgodzili się na sprzedaż tego terenu. Działka nie poszła jednak pod młotek, bo jej cena była za wysoka. Teraz dołączono do niej jeszcze kawałek ziemi i na całość miał być ogłoszony przetarg.
Ziemia gminy na wartości nie traci
Do kasy miasta miała wpłynąć pokaźna suma. Nie będzie jednak sprzedaży działki i tym samym w przyszłorocznym budżecie będzie znacznie mniej pieniędzy. Aby ogłosić przetarg na sprzedaż potrzebna była zgoda radnych. Po burzliwej dyskusji radni koalicji SLD-PSL zablokowali sprzedaż.
- Wyzbywanie się gruntów nie jest zasadne. Grunt nie traci na wartości - przekonywał radny Paweł Molenda. Jak mówił radny, z czasem ziemia ta będzie coraz więcej warta.
Burmistrz Duszyński nie krył oburzenia takim podejściem do sprawy.
- Radni już raz przeznaczyli tę działkę na sprzedaż. Ale my tanio nie sprzedajemy, dlatego nie została wcześniej sprzedana. Aby realizować inwestycje gmina musi mieć dochody, a jednym ze źródeł dochodów jest sprzedaż nieruchomości.
Włodarz wypomniał, że kiedy sprzedawano inne grunty radni koalicji nie protestowali.
- Głos przeciwko sprzedaży tej działki odbieram, jako sabotaż polityczny. Im mnie jest gorzej, tym lepiej dla osób mi nieżyczliwych - mówił Leszek Duszyński.
- Nie pozwoliliście mi zwaloryzować podatków (podnieść je o 4 procent - przyp. aj). A mamy szereg inwestycji. Nie pozwalacie sprzedać majątku. Trzeba będzie korygować inwestycje. Taka polityka prowadzi donikąd - mówił na sesji do radnych burmistrz.
Koalicja nie chce szantażu...
Ataki burmistrza odpierali radni kolizji: - Nigdy nie mówiłem, że sprzedajemy coś za bezcen - mówił Paweł Molenda. - Pan burmistrz mówi, że nie ma chętnego na tę działkę. A wie, że dostanie za nią duże pieniądze. Co to ma wspólnego z polityką? To pan burmistrz wywołuje politykę. Nie wszystkie pieniądze z dochodów gminy idą na inwestycję, są konsumowane.
- Czuję się zaszantażowany - dodawał Przemysław Majcherkiewicz. Radny podkreśla, że projekt budżetu jest tak skonstruowany, że gmina musi sprzedać m.in. działkę i kotłownię komunalną.
- Nie można stawiać nas w takiej sytuacji, że jak nie sprzedamy działki, to nie uchwalimy budżetu.
- To nie jest wyzbywanie się majątku. Ten majątek nie jest nam potrzeby - bronił się burmistrz. - Ten opór jest po to, by jak najtrudniej było mi zrealizować budżet. Jak sprzedaż dotyczyła innych podmiotów to ochoczo podnoszono ręce.
- Jak proboszcz parafii (św. Faustyny - przyp. aj) chciał działkę, to trzeba było sprzedać za złotówkę, bo to ksiądz chciał - wypominał radny PO Grzegorz Stochliński.
- Nie pamiętam, aby kiedyś był taki sabotaż - mówił Leszek Duszyński.
- Jaki majątek zostanie nam do sprzedania w 2014, 2015 roku? Nigdy w historii nie było tak, żebyśmy sprzedawali majątek za 4 miliony złotych (a takie były plany na 2013 rok - przyp. aj) Brakuje nam teraz 4 milionów, nie na inwestycje tylko na spłatę zobowiązań. Burmistrz przeinwestował - ripostował Przemysław Majcherkiewicz.
Radni PSL-SLD mają 11 głosów w radzie. To wystarczyło by zablokować sprzedaż działki przy ulicy Kościuszki. Za sprzedażą było 10 osób.
Czytaj e-wydanie »