Ostatni raz miałam okazję rozmawiać z Maciejem Obremskim w lipcu ubiegłego roku. Powód rozmowy był smutny, prosiłam o wspomnienie o zmarłym niedawno przyjacielu Obremskiego - malarzu Jerzym Puciacie. Dziś niestety role się odwróciły. To Macieja Obremskiego wspominają. Jego znajomi, zarówno ci bliżsi i dalsi, są zgodni, że był ciekawym człowiekiem. Chociaż nie było tajemnicą, że ciężko chorował, dla wielu jego śmierć była szokiem.
Czytaj: Nie żyje Maciej Obremski, były zastępca prezydenta Bydgoszczy
Maciej Obremski urodził się w 1952 roku w Bydgoszczy. Był absolwentem historii sztuki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. W latach 1989-1990 pełnił funkcję miejskiego konserwatora zabytków w Bydgoszczy, a od 1991 wojewódzkiego konserwatora zabytków. Od października 1992 do kwietnia 1993 roku był wiceprzewodniczącym bydgoskiej rady miasta. Pełnił też funkcję wiceprezydenta miasta za pierwszej kadencji Konstantego Dombrowicza.
W 2004 roku został aresztowany. Oskarżono go o to, że w 2000 roku, gdy pełnił funkcję wojewódzkiego konserwatora zabytków w Toruniu, wziął łapówkę od notariusza Jacka S., właściciela terenu po Tormięsie. Za te pieniądze wydał decyzję, która miała ułatwić S. wyburzenie zabytkowych budynków upadłej rzeźni i sprzedaż gruntu pod hipermarket firmie Real. Został skazany na 26 miesięcy więzienia za przyjęcie 50 tys. zł łapówki.
- Spotkało go dużo krzywdy - mówi Marek Chełminiak, bydgoski fotoreporter. - Po tym wszystkim wyjechał z naszego regionu, chyba trochę czuł żal. Cała sprawa też nie była bez wpływu na jego zdrowie - dodaje.
- To był wrażliwy człowiek, okres odosobnienia na pewno był dla niego trudny - przyznaje Maciej Grześkowiak, były wiceprezydent Bydgoszczy. Macieja Obremskiego poznał będąc studentem. - Razem z kolegami daliśmy się namówić na porządkowanie terenu wokół fordońskiej synagogi. To był pomysł Macieja, który wtedy był konserwatorem zabytków - wyjaśnia Grześkowiak.
W ostatnim czasie obydwu Maciejów "połączyła" choroba. - Kiedy spotykaliśmy się w Centrum Onkologii, rozmawialiśmy właśnie o chorobie, ale również o życiu i o Grecji, którą Maciej Obremski kochał - opowiada były wiceprezydent. - W połowie lutego widzieliśmy się niestety ostatni raz.
- Znakomity człowiek, żałuję, że wspólne przebywanie z nim tak szybko się skończyło - mówi z kolei Włodzisław Giziński, były wojewoda bydgoski. Dodaje, że poznał Macieja Obremskiego, gdy ten pełnił funkcję wojewódzkiego konserwatora zabytków. - Dał mi wtedy w prezencie XIX-wieczne kowadełko, które zresztą mam do dziś - opowiada. Zdaniem Włodzisława Gizińskiego,
Również od początku lat 90-tych XX wieku trwała znajomość Macieja Obremskiego z Markiem Chełminiakiem. - Otwarty, nieszablonowy człowiek. Dało się z nim rozmawiać o wszystkim, a słuchanie Macieja było czystą przyjemnością. - To był prawdziwy człowiek renesansu.
Chełminiak z okazji 500-lecia bydgoskiej Fary przygotowywał album. Poprosił wtedy Obremskiego o napisanie tekstu do jego zdjęć. A pisał, jak mówi fotoreporter, w taki sposób, że od razu chciało się w to miejsce biec, czy zobaczyć, jak tam jest.
Z Maciejem Obremskim "pożegnał" się na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych były prezydent Konstanty Dombrowicz. Napisał: "Maciek. Tyle jeszcze pomysłów o których rozmawialiśmy niedawno , tyle planów, które już zrealizowane nie będą. Odszedł Maciek Obremski. Dzisiaj o 16-tej. I to niestety nie kolejny z jego żartów. To niestety smutna prawda. Walczył o życie od wielu miesięcy. Raz było lepiej, ostatnio częściej gorzej. Nie poddawał się, miał - mimo trzeźwej oceny swej choroby - nadzieję, że to jeszcze nie czas pożegnania. Jeszcze dzisiaj rozmawiał o książce dekonspirującej jego nie wszystkim znaną pasję - jego malowanie. Książka będzie. Na pewno. Maciej za jej pośrednictwem będzie dalej inspirował, intrygował pokazywał to, co nie wszyscy dostrzegamy w otaczającym nas świecie. Był , niestety krótko , moim zastępcą. Inspirował, podpowiadał i realizował pomysły niezwykłe. Chciał Bydgoszczy europejskiej, przyjaznej mieszkańcom. Myślał o mieście w którym powinny dziać się sprawy niecodzienne. To jego pomysłem było choćby zainstalowanie Przechodzącego przez rzekę, Twardowskiego. Żył kulturą , rozumiał twórców i im pomagał. Kochał kraje śródziemnomorskie i Grecję i Włochy. Kochał Jerozolimę , do której chętnie wracał. A w Polsce przeszedł przed laty swego rodzaju Golgotę . Czy jej sprawcy będą mieli kiedykolwiek wyrzuty sumienia?" - pyta Konstanty Dombrowicz.
A jak zapamiętają Macieja Obremskiego znajomi?
Maciej Grześkowiak: - Uśmiechniętego, walczącym o życie, w szerokim kapeluszu, długim płaszczu.
Marek Chełminiak: - Otwartego, nieszablonowego człowieka.
Włodzisław Giziński: - Znakomitego człowieka, który wiele zrobił dla innych.
Pogrzeb Macieja Obremskiego odbędzie się dziś o godz. 13 w Ostromecku.
Czytaj e-wydanie »