Znak na bilbordzie

     Jest nadzieja, że na ścianach bydgoskich budynków zapanuje porządek. Janusz Bałdyga, plastyk miejski, opracował właśnie zbiór zasad, którymi musi kierować się reklamodawca, zanim umieści swój bilbord. Nazwał go Kodeksem Reklamowym Miasta Bydgoszczy. - Dotychczas wystarczyły: zgoda właściciela budynku i poinformowanie ratusza - przypomina plastyk. - Estetyka nie była brana pod uwagę. Kodeks to zmieni.
     Jego zasadniczą rolą jest ukrócenie samowoli reklamowej. - Już dawno przekroczyła ona granice przyzwoitości - twierdzi Bałdyga. - Bez pozwolenia wiesza się ogromne bilbordy. Mimo tej bezczelności, wyłapanie wszystkich nie było możliwe, bo tylko ja mogłem to zrobić.
     Powstrzymają żywioł
     Kiedy kodeks wejdzie w życie, prawo do namierzania samowoli będą mieli strażnicy miejscy. - Każdy bilbord zawieszony za zgodą ratusza będzie oznaczony hologramem - informuje plastyk. - Strażnicy są wszędzie. Przy okazji będą sprawdzać czy reklama jest legalna. Jeśli nie będzie, sprawa trafi do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. On nałoży sankcje. Czasem sięgają one pięćset złotych kary dziennie.
     Kodeks trafi na październikową sesję Rady Miasta.
     - Będę zabiegał o jego uchwalenie - zapowiada Michał Sawka, bydgoski radny. - Zmysł estetyczny nie pozwala mi akceptować żywiołu dzikich reklamodawców. Powstrzymamy go dzięki kodeksowi. To narzędzie kontroli, z którego skorzystały już inne miasta. Najwyższa pora pójść ich śladem.