Włocławska SM to największa spółdzielnia mieszkaniowa w mieście, zrzesza blisko 7 tys. członków. Niestety, tak jak pozostałe ma kłopoty ze ściąganiem czynszów. W połowie 2005 r. zadłużenie wobec spółdzielni przekroczyło 3 mln 500 tys. złotych. W ciągu półtora roku udało się jednak wyegzekwować od dłużników 1 mln 88 tysięcy złotych. Jak to spółdzielnia zrobiła? - To efekt wzmocnienia służb windykacyjnych i zdecydowanej postawy zarządu - mówi Jan Malutko, przewodniczący Rady Nadzorczej.
Spółdzielnia przyjęła zasadę, że po trzech miesiącach niepłacenia czynszu wysyła do dłużników wezwanie przedsądowe do zapłaty. W przypadku braku reakcji kieruje sprawę do sądu. W ubiegłym roku takich spraw było 228, a 148 zakończyło się egzekucją komorniczą. Blisko 30 lokatorów skreślono z listy członków lub wykluczono z grona spółdzielców. Władze SM podejmowały też bardziej radykalne kroki, których efektem były wpisy hipoteczne.
Wcześniej jednak prowadzono rozmowy z dłużnikami. Byli m.in. nakłaniani do zamiany mieszkania większego na mniejsze lub własnościowego na lokatorskie. Tym, którzy zalegali z opłatą czynszu za lokale użytkowe spółdzielnia wypowiedziała umowy. - _Szybko reagujemy na powstające zadłużenie, _nie czekamy, aż urośnie tak, aby lokator nie był w stanie spłacić - dodaje Mirosław Urbański, prezes Włocławskiej SM.
Dzięki tej polityce spółdzielnia może więcej pieniędzy przeznaczać na remonty. W tym roku zaplanowano wydać na ratowanie bloków ponad 8,5 mln zł. Na przykład w Śródmieściu poza docieplaniem w ośmiu blokach będą malowane klatki schodowe, w 17. wymienione zostaną drzwi wejściowe, a w 16. wstawione zostaną nowe okna w klatkach schodowych. Poza tym w ośmiu budynkach prowadzone będą roboty dekarskie, a w siedmiu wymieniona zostanie instalacja wodna i kanalizacyjna.