https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żnin > Ciało wypłynęło z jeziora Czaple

(iwo)
Fot. Piotr Malak
Fot. Piotr Malak
Wczoraj o godz. 12.30 oficer dyżurny policji otrzymał informację od Andrzeja W., żninianina, że niedaleko pomostu Międzyszkolnego Klubu Żeglarskiego na jeziorze Czaple pływają ludzkie zwłoki.

Fot. Piotr Malak

- Podjęliśmy czynności, które pozwoliły potwierdzić ten fakt. Przybyli na miejsce policjanci zabezpieczyli teren do czasu przyjazdu grupy dochodzeniowo-śledczej - poinformował "Pomorską" asp. Mariusz Gaik.

Po godz. 13 na miejscu byli już strażacy z KP PSP w Żninie. - Koledzy z naszej jednostki, w asyście policjanta i pod nadzorem prokuratora, podpłynęli pontonem w okolice pomostu MKŻ. Tam wyłowili ciało - relacjonuje kpt. Sławomir Ryś.
- Lekarz stwierdził zgon bez podania przyczyny. Czynności identyfikacyjne potwierdziły tożsamość. Na miejscu był ojciec denata. Zmarły miał też przy sobie dowód
osobisty. Nie ma wątpliwości, że jest to Bartosz Smok.

20-latek zaginął 17 listopada po imprezie osiem-nastkowej w restauracji "Pod Czaplą", skąd wyszedł ok. godz. 22 i ślad po nim zaginął.

W poszukiwania bardzo zaangażowali się żnińscy policjanci. - To były dla nas priorytetowe działania. Zresztą nadmienić należy, że dużą pomoc nieśli mieszkańcy Żnina, znajomi, koledzy Bartosza, rodzina. Nawet w miniony czwartek była informacja, że coś pływa na jeziorze. Później się okazało, że to boja. Dużo wcześniej natomiast mieliśmy zgłoszenie, że chłopaka widziano w okolicach działek. I wtedy skierowaliśmy wszystkie siły na sprawdzenie tej informacji, która i tym razem okazała się nietrafna. Aż do wczoraj...

Stracili syna...
"Pomorska" była wczoraj na miejscu tragedii. Ciało młodego żninianina było wyłowione. Przykryte workiem foliowym, leżało przy brzegu jeziora. W pobliżu znajdował się prokurator, funkcjonariusze policji oraz ojciec Bartosza. Oczekiwali oni na przybycie samochodu zakładu pogrzebowego w Bydgoszczy. Zwłoki można było przewieźć jedynie przy użyciu specjalistycznego sprzętu.

Silny wiatr wzmagał fale akwenu. Prawdopodobnie to właśnie warunki atmosferyczne przyczyniły się do wypłynięcia ciała. - Tę sytuację można było przewidzieć, że jeśli tylko lód zniknie, woda wyprze zwłoki, a że pogodę mamy taką jaką mamy, długo nie trzeba było czekać. Tak bardzo przykro patrzeć na to wszystko. Rodzice stracili syna, rówieśnicy kolegę i najgorsze, że w takich okolicznościach. Ludzie komentują, że chłopak w wodzie wylądował na wskutek bójki, a może to było coś innego? Dzisiaj jednak nie ma to już znaczenia. Nie żyje człowiek, młody człowiek... - komentowano.

Była godzina szesnasta, gdy w okolice MKŻ podjechał samochód. Pracownicy zakładu pogrzebowego ciało denata leżące przy brzegu jeziora, przykryte workiem foliowym, położyli na nosze, po czym umieścili w samochodzie.

Na polecenie żnińskiego prokuratora zwłoki zostały zabezpieczone w celu wykonania badań w Zakładzie Medycyny Sądowej w Bydgoszczy. - Czekamy na opinię, czy w sprawie doszło do udziału osób trzecich.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska