ZOOLESZCZ/GWIAZDA - PALMIARNIA ZIELONA GÓRA 3:1
WYNIKI GIER: Leonardo Mutti - Miroslav Horejsi 3:2 (5, -5, 10,-8, 3), Alan Woś - Lucjan Błaszczyk 1:3 (-4, 11, -5, -10), Łukasz Nadolski - Adrian Spychała 3:0 (10, 6, 8), Mutti - Błaszczyk 3:1 (9, -5, 9, 7).
Brak Mihai Bobocicy skomplikował sytuację kadrową beniaminka przed meczem z Palmiarnią. Choć bydgoszczanie jesienią 2014 r. pokonali rywali w mieście Bachusa 3:2, w rywalizacji grupy spadkowej nie byli zdecydowanym faworytem. Zespół z Zielonej Góry starannie przygotowywał się do rewanżu. Wiadomo było, że Palmiarnia nie może liczyć na przyjazd do Bydgoszczy Joerga Perssona, ale już pozostali gracze uczestniczyli w cyklu turniejów w Czechach i Niemczech.
- Interesuje nas wygrana, nieważne czy za 3 lub 2 punkty - zapowiedział przed pierwszym pojedynkiem Lucjan Błaszczyk, kapitan gości i najbardziej utytułowany tenisista w kraju.
Rozgrzewka przed emocjami
Po pierwszym secie w meczu Mutti - Horejsi wydawało się, że młodzian z Włoch wygra go "w cuglach". Ale przesympatyczny Leo zaprezentował w pojedynku kameleonową dyspozycje. Obok świetnych i skutecznych wymian notował zbyt wiele "klopsów". Po 35 minutach wyczerpującej walki pokonał jednak Czecha.
Alan Woś nie był faworytem gry z Błaszczykiem. Ale kapitan ZOOleszcz/Gwiazdy zagrał ambitnie i dzielnie. Psocił się w dwóch partiach, był bliski nawet doprowadzenia do piątego seta.
Bez większej historii przebiegał pojedynek Łukasza Nadolskiego z 19-letnim Adrianem Spychałą, zakończony przez tenisistę gospodarzy w trzech setach.
W meczu bydgoszczanie prowadzili więc 2:1 i spotkanie Mutti - Błaszczyk miało albo przesądzić o wygranej za 3 pkt. gospodarzy, albo o pozostaniu w grze Palmiarni.
Zagrał dla... kibiców!
Smaczkiem pojedynku wieczoru była chęć rewanżu ze strony Leo, który w Zielonej Górze uległ starszemu koledze 1:3. Tym razem młody Włoch postanowił narzucić rywalowi swój styl gry. Kąsał go precyzyjnym serwisem i skutecznymi uderzeniami z forhendu. Ale to był pojedynek punkt za punkt; wystarczyło, że któryś uzyskał przewagę 2 "oczek", mógł spodziewać się natychmiast riposty. Mutti przygasł jedynie w drugim secie, w pozostałych przy ogłuszającym dopingu bydgoskich sympatyków tenisa (ponad 100 osób!) zdobywał punkty i parł do wygranej. W 4. secie od stanu 7:7 Leo zademonstrował wspaniałe kontry i ostatecznie wygrał, pieczętując sukces zespołu. Czyżby drużyna doczekała się nowego... lidera?!
- Przy takich kibicach musiałem się przyłożyć - powiedział szczęśliwy i natychmiast wystukał numer do... mamy, aby podzielić się swoją radością.
Czytaj e-wydanie »